Dwa razy w roku wysyłam wnukowi pieniądze, ale nigdy nie dzwoni. Czy naprawdę jestem mu obojętna?

Telefon zadzwonił tylko raz tego dnia, a ja już wiedziałam, że to nie Michał. Zawsze rozpoznaję głos Zosi, jego młodszej siostry – pełen radości, wdzięczności, czasem nawet śmiechu. „Babciu, dziękuję za pieniądze! Kupiłam sobie książkę i nową bluzę, zobaczę cię w niedzielę!” – mówiła z entuzjazmem. Potem dzwoniła jeszcze Ania, najmłodsza z rodzeństwa, z podobnym zapałem opowiadając o swoich planach. Ale Michał… Michał nigdy nie zadzwonił. Ani razu.

Siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na kopertę z jego imieniem, którą właśnie przygotowałam na Wielkanoc. Zawsze wysyłam im wszystkim tyle samo – sprawiedliwość musi być. Ale za każdym razem, kiedy wrzucam kopertę dla Michała do skrzynki, czuję ukłucie żalu. Czy on w ogóle wie, że to dla niego? Czy może matka mu przekazuje i on nawet nie wie, od kogo są te pieniądze? A może po prostu nie chce mieć ze mną kontaktu?

Pamiętam, jak był mały – biegał po ogrodzie z patykiem udającym miecz, krzyczał: „Babciu, patrz!” i śmiał się do rozpuku. Był moim oczkiem w głowie. Kiedy jego rodzice się rozwiedli, starałam się być dla niego wsparciem. Przychodził do mnie po szkole, piekliśmy razem szarlotkę, rozmawialiśmy o wszystkim. Ale potem dorósł. Zmienił się. Zamknął się w sobie.

Ostatni raz rozmawialiśmy dłużej dwa lata temu, kiedy dostał się na studia do Warszawy. Byłam taka dumna! Przyjechał wtedy z matką na obiad. Siedział przy stole cicho, odpowiadał półsłówkami. Zapytałam go wtedy: „Michałku, czy wszystko w porządku?” Spojrzał na mnie tylko przez chwilę i powiedział: „Tak, babciu.” Ale widziałam w jego oczach coś obcego – jakby był gdzieś daleko.

Od tamtej pory kontakt się urwał. Wysyłam mu pieniądze na święta i urodziny – zawsze tyle samo co dziewczynom. One dzwonią niemal natychmiast. Opowiadają mi o swoich planach, pytają o zdrowie, czasem wpadają na herbatę. Michał milczy.

Czasem pytam córkę: „Czy Michał dostał ode mnie pieniądze?” Odpowiada: „Tak, mamo, przekazałam mu.” I tyle. Nie wiem nawet, czy mówi mu od kogo są te koperty.

Wczoraj wieczorem długo nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: Może zrobiłam coś nie tak? Może kiedyś go uraziłam? Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie nasze rozmowy, wszystkie chwile spędzone razem. Przecież zawsze starałam się być dobrą babcią.

Dziś rano postanowiłam zadzwonić do Michała sama. Drżącymi rękami wybrałam numer. Po kilku sygnałach odebrała automatyczna sekretarka: „Nie mogę teraz odebrać telefonu.” Rozłączyłam się szybko, czując jak łzy napływają mi do oczu.

Po południu przyszła Zosia z Anią. Przyniosły mi ciasto i opowiadały o szkole. W końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam:
– Dziewczynki, powiedzcie mi szczerze… Czy Michał jest na mnie zły?
Zosia spojrzała na Anię niepewnie.
– Babciu… On jest teraz bardzo zajęty – zaczęła ostrożnie Zosia. – Ma dużo nauki i pracuje po godzinach.
– Ale przecież mógłby choć napisać SMS-a… – szepnęłam.
Ania przytuliła mnie mocno.
– Babciu, on cię kocha. Tylko… chyba nie umie tego okazać.

Po ich wyjściu długo siedziałam w ciszy. Przypomniało mi się, jak moja własna matka narzekała kiedyś na mnie: „Nie masz dla mnie czasu!” Wtedy nie rozumiałam jej żalu. Teraz rozumiem aż za dobrze.

Wieczorem zadzwoniła moja córka.
– Mamo, nie martw się o Michała – powiedziała cicho. – On naprawdę cię docenia. Tylko jest trochę zagubiony.
– Ale dlaczego nie potrafi zadzwonić? – zapytałam ze łzami w głosie.
– Może boi się rozmowy? Może czuje się winny? Sama nie wiem…

Zastanawiam się czasem, czy powinnam przestać wysyłać mu te pieniądze. Może wtedy zauważy moją nieobecność? A może to tylko pogłębi naszą przepaść?

Czasem myślę o wszystkich tych rodzinach, które widzę w parku – dziadkowie z wnukami za rękę, śmiejący się razem. Czy to tylko obrazek z reklamy? Czy naprawdę można odzyskać bliskość z kimś, kto oddalił się tak bardzo?

Może powinnam napisać do niego list? Taki prawdziwy, odręczny – jak dawniej? Może wtedy zrozumie, jak bardzo mi go brakuje?

Patrzę na zdjęcie Michała sprzed lat – uśmiechnięty chłopiec z rozczochranymi włosami i błyskiem w oku. Gdzie podział się ten chłopiec? Czy jeszcze wróci?

Może to ja powinnam zrobić pierwszy krok? Ale czy mam prawo oczekiwać wdzięczności tylko dlatego, że wysyłam pieniądze? A może prawdziwa bliskość to coś więcej niż prezenty?

Czasem zastanawiam się: ile warte są te wszystkie koperty bez słowa „dziękuję”? Czy można kochać kogoś na odległość i nie oczekiwać niczego w zamian? Czy to ja jestem winna tej ciszy między nami?