Zdrada, kradzież i milczenie – jak poradzić sobie, gdy rodzina rozpada się na moich oczach?
– Gdzie są pieniądze z naszej skarbonki? – zapytałam, patrząc prosto w oczy mojej młodszej siostrze, Agacie. Siedziała na kanapie, bawiąc się nerwowo końcówką rękawa swetra. W pokoju unosił się zapach świeżo parzonej kawy, ale atmosfera była ciężka jak nigdy.
– Nie wiem, może mama zabrała? – odpowiedziała cicho, unikając mojego wzroku.
Wiedziałam, że kłamie. Od kilku tygodni coś wisiało w powietrzu. Najpierw były dziwne rozmowy mojego męża, Pawła, późne powroty do domu i nagłe wyjazdy służbowe. Potem zniknęły pieniądze – nie jakieś drobne, ale cała suma, którą odkładaliśmy na remont kuchni. Zawsze trzymałam ją w tej samej szufladzie, pod stertą starych dokumentów.
Tamtego dnia wszystko się posypało. Najpierw zadzwoniła do mnie sąsiadka, pani Zosia.
– Pani Marto, widziałam Pawła wczoraj wieczorem z jakąś kobietą. Szli razem do hotelu przy rynku…
Serce mi stanęło. Przez chwilę myślałam, że zaraz zemdleję. Oparłam się o blat kuchenny i próbowałam zebrać myśli. Czy to możliwe? Paweł zawsze był taki opanowany, nigdy nie podnosił głosu, nie dawał powodów do zazdrości. Ale przecież od miesięcy był nieobecny duchem.
Wieczorem postanowiłam porozmawiać z nim szczerze.
– Paweł, musimy pogadać. Co się dzieje? – zaczęłam, patrząc mu prosto w oczy.
– O czym ty mówisz? – odpowiedział chłodno, nawet nie podnosząc wzroku znad telefonu.
– Wiesz dobrze. Znikają pieniądze, jesteś nieobecny… Sąsiadka widziała cię z jakąś kobietą.
Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam w jego oczach strach. Przez chwilę milczał, potem odłożył telefon i usiadł naprzeciwko mnie.
– Marta… To nie tak jak myślisz.
– To jak? Powiedz mi prawdę! – głos mi się załamał.
– Poznałem kogoś. Ale to nic poważnego… Potrzebowałem… oddechu. Przepraszam.
Poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Zdrada bolała bardziej niż cokolwiek innego. Ale jeszcze bardziej bolało to, że nie miałam już nawet do kogo pójść po wsparcie.
Bo Agata… Moja młodsza siostra, którą zawsze chroniłam przed całym światem, okazała się kolejnym ciosem. Po kilku dniach znalazłam w jej torebce kopertę z naszymi pieniędzmi. Nie próbowała się tłumaczyć.
– Potrzebowałam ich na spłatę długu u znajomego – powiedziała bez emocji. – Bałam się ci powiedzieć. Wiem, że zawiodłam.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony chciałam ją przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Z drugiej – miałam ochotę krzyczeć i wyrzucić ją z domu.
Przez kolejne dni w naszym domu panowała cisza. Każdy chodził własnymi ścieżkami, unikał wzroku innych domowników. Mama udawała, że nic się nie dzieje, sprzątała jeszcze dokładniej niż zwykle i gotowała obiady na trzy dni do przodu.
Wieczorami leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit. W głowie kłębiły mi się pytania: gdzie popełniłam błąd? Czy można jeszcze naprawić to wszystko? Czy warto walczyć o rodzinę, która już dawno przestała być rodziną?
Pewnego dnia zebrałam wszystkich w salonie.
– Musimy porozmawiać – zaczęłam drżącym głosem. – Nie możemy tak dalej żyć. Paweł… Jeśli chcesz odejść – odejdź. Ale powiedz mi to wprost. Agata… Oddaj mi resztę pieniędzy i powiedz prawdę mamie.
Paweł spuścił głowę.
– Przepraszam cię, Marta. Nie wiem, co we mnie wstąpiło… Chcę spróbować to naprawić.
Agata rozpłakała się i przytuliła do mnie.
– Przepraszam… Już nigdy więcej tego nie zrobię.
Mama milczała przez dłuższą chwilę, po czym wyszła do kuchni i zaczęła płakać cicho nad zlewem.
Od tamtej pory minęły trzy miesiące. Paweł chodzi na terapię dla par razem ze mną. Agata znalazła pracę i powoli spłaca dług. Mama zaczyna mówić o tym, co czuje – pierwszy raz od lat.
Ale ja wciąż nie wiem, czy potrafię im wybaczyć. Każdego dnia budzę się z pytaniem: czy można odbudować zaufanie po zdradzie i kradzieży? Czy rodzina to tylko słowo?
A wy… co byście zrobili na moim miejscu? Czy warto walczyć o tych, którzy nas zawiedli?