Pomóżcie! Mój syn może mieć dziecko, o którym nie wiedział… – Historia matki, która musi zmierzyć się z prawdą
– Kuba, odbierz ten telefon! – krzyknęłam z kuchni, słysząc, jak jego komórka wibruje po raz kolejny tego wieczoru. Był piątek, a ja właśnie kończyłam kroić ogórki do sałatki na kolację. Syn siedział przy stole, zamyślony, z nosem w laptopie. W końcu westchnął i sięgnął po telefon.
– Halo? – rzucił niechętnie.
Przez chwilę panowała cisza. Potem zobaczyłam, jak jego twarz blednie. – Co?… Ale… To chyba jakiś żart…
Zamarłam z nożem w ręku. Kuba spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami, jakby nagle zobaczył ducha. – Mamo… – wyszeptał. – Muszę wyjść.
Wyszedł na balkon. Słyszałam tylko urywki rozmowy: „Nie wiedziałem…”, „To niemożliwe…”, „Muszę to przemyśleć…”. Gdy wrócił, był blady jak ściana. Usiadł ciężko na krześle i przez dłuższą chwilę milczał.
– Kuba, co się stało? – zapytałam cicho.
– Mamo… – spojrzał na mnie z rozpaczą w oczach. – Pamiętasz tę dziewczynę, Olę, z którą byłem na studiach? Podobno mam z nią dziecko. Sześcioletnie dziecko.
Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Próbowałam sobie przypomnieć Olę – sympatyczna, cicha dziewczyna, która kilka razy była u nas na obiedzie. Potem nagle zniknęła z życia Kuby.
– Ale jak to? Przecież nigdy nic nie mówiła…
Kuba wzruszył ramionami. – Podobno bała się mi powiedzieć. A teraz jej rodzice naciskają, żeby mały poznał ojca.
Usiedliśmy razem przy stole. W kuchni pachniało koperkiem i świeżym chlebem, a ja czułam się jak w złym śnie. Przez głowę przelatywały mi setki myśli: Co teraz? Czy Kuba jest gotowy być ojcem? Czy ja jestem gotowa być babcią?
Następne dni były koszmarem. Kuba zamknął się w sobie. Nie wychodził z pokoju, nie odbierał telefonów od znajomych. Ja próbowałam zachować pozory normalności – gotowałam obiady, sprzątałam, ale wszystko wydawało się bez sensu.
W końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam:
– Kuba, co zamierzasz zrobić?
Spojrzał na mnie smutno. – Nie wiem, mamo. Boję się. Co jeśli to naprawdę moje dziecko? Przecież nie umiem być ojcem…
Przytuliłam go mocno. – Nikt nie jest gotowy na takie wieści. Ale musisz to sprawdzić. Dziecko ma prawo znać swojego ojca.
Kilka dni później Ola przyszła do nas do domu. Była spięta i wyraźnie zdenerwowana. Przyniosła zdjęcie chłopca – Michała. Spojrzałam na fotografię i aż mnie zamurowało: ten sam uśmiech co Kuba w dzieciństwie, te same ciemne oczy.
– Przepraszam, że tak długo milczałam – powiedziała cicho Ola. – Bałam się… Nie chciałam burzyć ci życia.
Kuba patrzył na nią długo w milczeniu. W końcu powiedział:
– Musimy zrobić testy DNA.
Ola skinęła głową i wyszła bez słowa.
Czekanie na wyniki było najgorsze. Kuba chodził po domu jak cień, ja nie mogłam spać po nocach. W głowie miałam tysiące scenariuszy: Co jeśli to rzeczywiście jego syn? Czy Ola pozwoli Kubie uczestniczyć w życiu Michała? Czy Michał zaakceptuje nowego ojca?
Wreszcie przyszły wyniki: Kuba był ojcem Michała.
Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Kuba siedział przy stole z wynikami w ręku i płakał pierwszy raz od dzieciństwa. Przytuliłam go mocno i obiecałam, że będę go wspierać.
Zaczęły się trudne rozmowy z Olą: o alimentach, o spotkaniach z Michałem, o przyszłości chłopca. Ola była nieufna, jej rodzice patrzyli na Kubę z wyrzutem.
– Gdzie byłeś przez te lata? – zapytał ojciec Oli podczas jednego ze spotkań.
Kuba spuścił głowę. – Nie wiedziałem… Gdybym wiedział, wszystko wyglądałoby inaczej.
Widziałam, jak bardzo cierpią wszyscy: Ola rozdarta między lojalnością wobec syna a żalem do Kuby; Kuba przerażony odpowiedzialnością; Michał zagubiony wśród dorosłych rozmów i napięcia.
Pierwsze spotkanie Kuby z Michałem było pełne niezręczności. Michał patrzył na Kubę nieufnie, chował się za mamą.
– Cześć Michałku – powiedział Kuba drżącym głosem. – Jestem Kuba… Twój tata.
Chłopiec milczał przez dłuższą chwilę, potem zapytał cicho:
– A gdzie byłeś?
Kuba nie umiał odpowiedzieć.
Minęły tygodnie zanim relacje zaczęły się układać. Kuba zabierał Michała na spacery do parku, na lody do cukierni pod blokiem. Uczyli się siebie nawzajem: Kuba cierpliwości i odpowiedzialności, Michał – zaufania do nowego taty.
W domu atmosfera była napięta. Moja mama dzwoniła codziennie z pytaniami: „Co ludzie powiedzą?”, „Jak ty to zniesiesz?”. Sąsiadki szeptały na klatce schodowej.
Ale najtrudniejsze były rozmowy z samą sobą: Czy dobrze wychowałam syna? Czy powinnam była bardziej interesować się jego życiem? Czy mogłam coś zrobić inaczej?
Dziś mija pół roku od tamtego telefonu. Michał coraz częściej mówi do Kuby „tato”. Ola powoli zaczyna ufać Kubie jako ojcu swojego syna. Ja uczę się być babcią – choć zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażałam.
Czasem patrzę na Kubę i widzę w nim dorosłego mężczyznę, który musiał nagle dorosnąć szybciej niż planował. Zastanawiam się: czy można przygotować się na takie życiowe burze? Czy można naprawić stracony czas?
Może Wy macie podobne doświadczenia? Jak poradziliście sobie z nagłą prawdą o rodzinie? Czy można nauczyć się być rodzicem od nowa?