Gorzka kolacja – jak jedna noc zniszczyła moje marzenia o rodzinie
Już od pierwszych sekund, gdy drzwi się otworzyły, wiedziałam, że coś jest nie tak. W powietrzu wisiała gęsta, lepka cisza, a spojrzenie pani Haliny – matki mojego narzeczonego – przeszyło mnie na wskroś. Stałam w przedpokoju z bukietem tulipanów, które miały być symbolem nowego początku, a czułam się jak intruz na własnym przyjęciu.
Nazywam się Natalia. Mam 28 lat i od dwóch lat jestem zaręczona z Pawłem. Nasza historia wydawała się bajkowa – poznaliśmy się na uczelni w Krakowie, zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, a potem razem zamieszkaliśmy w małym mieszkaniu na Ruczaju. Paweł był moim wsparciem, przyjacielem i partnerem. Marzyłam o tym, by nasze rodziny się poznały, byśmy mogli razem świętować przyszłe wesele i wspólne życie. Ale życie napisało dla mnie zupełnie inny scenariusz.
Moja mama, Elżbieta, to kobieta silna i niezależna. Po śmierci taty sama mnie wychowywała, pracując jako nauczycielka w podstawówce. Zawsze powtarzała: „Natalka, pamiętaj – szacunek do siebie to podstawa”. Kiedy powiedziałam jej o zaręczynach z Pawłem, była szczęśliwa, choć trochę zaniepokojona – wiedziała, że rodzina Pawła pochodzi z małego miasteczka pod Tarnowem i żyje skromnie. Ale nie to było problemem.
Spotkanie zaplanowałam na sobotę. Przygotowałam wszystko: dom wysprzątany na błysk, stół nakryty białym obrusem, na którym stały domowe ciasta i sałatki. Mama upiekła swoją słynną szarlotkę. Paweł zapewniał mnie: „Moja mama jest trochę surowa, ale jak cię pozna, to cię pokocha”.
Gdy przyszli – pani Halina i pan Zbigniew – już w progu poczułam chłód. Pani Halina spojrzała na moją mamę z góry na dół i powiedziała:
– No, no… Widać, że u was się nie przelewa, ale przynajmniej czysto.
Zamurowało mnie. Mama uśmiechnęła się uprzejmie:
– Najważniejsze to rodzinna atmosfera.
Usiedliśmy do stołu. Paweł próbował rozluźnić atmosferę:
– Mamo, Elżbieta robi najlepszą szarlotkę w Krakowie!
Ale pani Halina tylko prychnęła:
– W Krakowie? Tam to tylko smog i drożyzna. U nas w Brzesku ludzie wiedzą, co to prawdziwe życie.
Próbowałam ratować sytuację:
– Może herbaty? Albo kawy?
– Kawy nie pijam – odparła teściowa lodowato. – Po kawie serce mi wali. A herbatę to tylko z cytryną.
Mama podała jej filiżankę i wtedy zaczęło się na dobre.
– Wie pani – zwróciła się do mojej mamy – ja to nie wiem, czy te dzisiejsze dziewczyny nadają się na żony. Wszystko by chciały gotowe: mieszkanie, samochód… A potem tylko narzekają.
Poczułam rumieniec wstydu na policzkach.
– Mamo! – przerwał jej Paweł. – Natalia ciężko pracuje, sama wszystko ogarnia…
Ale ona nie słuchała.
– A wy co? Macie kredyt? Bo my całe życie bez długów żyjemy. I syna wychowaliśmy na porządnego człowieka! – podniosła głos.
Mama próbowała łagodzić:
– Każdy ma swoją drogę…
Ale pani Halina już była rozpędzona:
– Drogę? A co to za droga? Wynajmowane mieszkanie w Krakowie i praca po godzinach? Synu, ty się zastanów! Może lepiej wrócić do Brzeska i tu założyć rodzinę?
Paweł spuścił wzrok. Ja poczułam się jak dziecko karcone przy wszystkich.
Wtedy pan Zbigniew odezwał się pierwszy raz:
– Halina, daj spokój…
Ale ona go uciszyła gestem ręki:
– Ty się nie wtrącaj! Ja wiem lepiej!
W końcu nie wytrzymałam:
– Pani Halino, bardzo mi przykro, ale nie rozumiem tych uwag. Chciałam tylko, żebyśmy się poznali…
Odpowiedziała mi pogardliwym śmiechem:
– Poznać? A po co? Żeby potem płakać przez całe życie?
Mama wstała od stołu:
– Przepraszam państwa, ale nie pozwolę obrażać ani siebie, ani córki.
Pani Halina zerwała się gwałtownie:
– Oho! Wielka pani nauczycielka! Myślałam, że będziecie wdzięczne, że mój syn chce taką pannę!
Paweł próbował interweniować:
– Mamo! Przestań! To nie jest w porządku!
Ale ona już była nie do zatrzymania:
– Ty też jesteś niewdzięczny! Wszystko dla ciebie robiliśmy! A ty teraz będziesz słuchał obcych kobiet?!
Wybiegła z kuchni trzaskając drzwiami. Pan Zbigniew przeprosił cicho i pobiegł za nią.
Zostałam sama z Pawłem i mamą. W oczach miałam łzy upokorzenia i złości.
– Przepraszam cię – powiedział Paweł cicho. – Nie wiem, co jej odbiło.
Mama objęła mnie ramieniem:
– Kochanie, nie pozwól nikomu sobą pomiatać.
Wieczorem Paweł zadzwonił do matki. Słyszałam przez drzwi jego rozmowę:
– Mamo, przesadziłaś…
– Ja przesadziłam?! To ona cię nastawia przeciwko mnie! Zobaczysz jeszcze!
Przez kolejne dni Paweł był przygaszony. Próbował mnie przekonać:
– Daj jej czas… Ona zawsze była trudna…
Ale ja już wiedziałam, że coś pękło. Mama wróciła do siebie smutna i rozczarowana.
Kilka dni później dostałam SMS-a od pani Haliny: „Nie licz na moje błogosławieństwo”.
Pokazałam go Pawłowi. Milczał długo.
– Może powinniśmy odłożyć ślub…
Poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
W pracy nie mogłam się skupić. Koleżanka z biura zauważyła moje rozkojarzenie:
– Natalia, co się dzieje?
Opowiedziałam jej wszystko. Pokiwała głową:
– Teściowe potrafią zatruć życie… Ale jeśli Paweł nie stanie po twojej stronie teraz, to co będzie później?
Wieczorem zadzwoniła do mnie siostra Pawła – Magda. Była inna niż matka: otwarta i serdeczna.
– Natalia… Wiem, że mama przesadziła. Ona zawsze była zazdrosna o Pawła. Boję się tylko, że nigdy cię nie zaakceptuje…
Zaczęłam mieć wątpliwości: czy chcę takiej rodziny? Czy jestem gotowa walczyć o miłość za wszelką cenę?
Kolejne tygodnie były pełne napięcia. Paweł coraz częściej milczał lub uciekał w pracę. Ja czułam się coraz bardziej samotna.
Pewnego wieczoru usiedliśmy razem przy stole.
– Paweł… Czy ty naprawdę chcesz być ze mną? Nawet jeśli twoja mama nigdy mnie nie zaakceptuje?
Spojrzał mi w oczy ze smutkiem:
– Chcę… Ale nie chcę stracić rodziny.
Wtedy zrozumiałam: on nigdy nie stanie po mojej stronie naprawdę. Zawsze będzie rozdarty między mną a matką.
Podjęłam decyzję: odwołałam ślub.
Mama przyjechała do mnie tego samego dnia.
– Jestem z ciebie dumna – powiedziała cicho. – Lepiej być samej niż pozwolić komuś siebie niszczyć.
Płakałam całą noc. Ale rano poczułam ulgę.
Czy żałuję? Może trochę… Ale wiem jedno: wolę samotność niż życie w cieniu cudzej nienawiści.
Czy naprawdę warto walczyć o miłość za wszelką cenę? Czy czasem lepiej wybrać siebie? Czekam na wasze historie i rady.