Jak można mnie nie zauważyć? Historia Karoliny i jej walki o uwagę

– Jak można mnie nie zauważyć? – syknęła Karolina, trzaskając drzwiami łazienki w naszym biurze. Stałam obok, udając, że poprawiam fryzurę, ale tak naprawdę obserwowałam jej odbicie w lustrze. Karolina zamaszyście poprawiła makijaż, mocniej podkreślając swoje pełne usta czerwoną szminką. Jej oczy błyszczały gniewem i rozczarowaniem.

– Przecież jestem najlepsza w tym dziale! – dodała, wyciągając z torebki perfumy i spryskując się obficie. – Nic nie szkodzi, już niedługo firmowa impreza, tam na pewno go zaciągnę!

Wiedziałam, o kim mówi. Oczywiście o Piotrku – nowym specjaliście od marketingu, który od kilku tygodni był tematem wszystkich plotek w naszej firmie. Przystojny, cichy, zawsze uprzejmy, ale trzymający się na dystans. Karolina była przekonana, że wystarczy jedno jej spojrzenie, a każdy mężczyzna padnie jej do stóp. Tym razem jednak rzeczywistość zaczęła wymykać się spod kontroli.

– Karola, może po prostu nie jest zainteresowany? – odważyłam się zapytać, choć wiedziałam, że to jak dolewanie oliwy do ognia.

– Nie jest zainteresowany? – powtórzyła z niedowierzaniem. – Każdy jest zainteresowany. Może po prostu jeszcze nie miał okazji mnie dobrze poznać. Zobaczysz, na imprezie firmowej wszystko się zmieni.

Wzruszyłam ramionami i wróciłam do swojego biurka. Przez resztę dnia Karolina snuła plany: jaki założy strój, jaką fryzurę zrobi, jak zacznie rozmowę z Piotrkiem. Słuchałam tego jednym uchem, bo znałam ją od lat i wiedziałam, że jej pewność siebie to często tylko maska. W domu płakała w poduszkę z powodu samotności i strachu przed starzeniem się.

Nadszedł dzień imprezy. Karolina przyszła do mnie wcześniej, żebyśmy razem się przygotowały. Wyciągnęła z szafy czerwoną sukienkę z głębokim dekoltem i szpilki na niebotycznie wysokim obcasie.

– Muszę wyglądać jak milion dolarów – powiedziała, patrząc na siebie w lustrze z mieszanką zachwytu i niepokoju.

– Wyglądasz świetnie – skłamałam, bo widziałam w jej oczach cień zwątpienia.

Na imprezie Karolina od razu wypatrzyła Piotrka. Stał przy barze z Anią z działu finansowego i śmiali się do rozpuku. Karolina ruszyła w ich stronę z pewnością siebie modelki na wybiegu.

– Cześć Piotrek! – rzuciła słodkim głosem, ignorując Anię.

– Cześć Karolina – odpowiedział uprzejmie, ale bez entuzjazmu.

Przez chwilę próbowała wciągnąć go w rozmowę o pracy i wspólnych znajomych, ale Piotrek co chwilę zerkał na Anię. W końcu przeprosił i wrócił do niej, zostawiając Karolinę samą przy barze.

Widziałam jej minę – złość mieszała się z upokorzeniem. Podeszłam do niej i zaproponowałam drinka.

– Widzisz? – wyszeptała przez zaciśnięte zęby. – Ona go uwodzi! Przecież to ja powinnam być w centrum uwagi!

– Może po prostu… – zaczęłam ostrożnie.

– Nie! – przerwała mi gwałtownie. – To nie tak miało być!

Przez resztę wieczoru Karolina próbowała jeszcze kilka razy zagadać do Piotrka, ale on był coraz bardziej zajęty rozmową z Anią. W końcu wyszła na balkon zapalić papierosa. Poszłam za nią.

– Może już czas odpuścić? – zapytałam cicho.

Karolina spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Wiesz, co jest najgorsze? Że ja naprawdę myślałam, że wystarczy być ładną i pewną siebie. Że to wystarczy, żeby ktoś mnie pokochał… A tak naprawdę czuję się coraz bardziej niewidzialna.

Objęłam ją ramieniem. Wiedziałam, że za tą maską pewności siebie kryje się ogromna samotność i lęk przed tym, że nikt jej nie zauważy – nie tylko Piotrek, ale nikt w ogóle.

Po imprezie przez kilka dni Karolina chodziła przygaszona. Unikała Piotrka i Ani na korytarzu, a ze mną rozmawiała tylko o pracy. W końcu zaprosiła mnie do siebie na wieczór z winem.

– Wiesz… – zaczęła niepewnie. – Zawsze myślałam, że jestem wyjątkowa. Że jeśli będę wystarczająco atrakcyjna i przebojowa, to ludzie będą mnie kochać. Ale chyba coś robię źle… Może jestem po prostu pusta?

– Nie jesteś pusta – odpowiedziałam stanowczo. – Po prostu czasem za bardzo skupiasz się na tym, żeby być zauważoną przez innych, zamiast zobaczyć samą siebie.

Karolina milczała przez dłuższą chwilę. Potem wybuchła płaczem.

– Boję się być sama – wyszeptała. – Boję się, że jeśli nikt mnie nie zauważy, to przestanę istnieć.

Siedziałyśmy tak długo w ciszy. Wiedziałam, że żadne słowa nie ukoją jej lęku przed samotnością i odrzuceniem. Ale wiedziałam też, że czasem trzeba upaść bardzo nisko, żeby móc się podnieść.

Kilka tygodni później Piotrek i Ania oficjalnie zostali parą. Karolina udawała obojętność, ale widziałam po niej, jak bardzo ją to boli. Zaczęła jednak powoli zmieniać swoje podejście: mniej czasu spędzała przed lustrem, więcej rozmawiała ze mną o swoich uczuciach i lękach. Zaczęła chodzić na terapię.

Dziś patrzę na nią z mieszanką podziwu i współczucia. Nadal lubi być w centrum uwagi, ale coraz częściej potrafi być też sama ze sobą – bez makijażu i bez udawania.

Czasem zastanawiam się: ilu ludzi wokół nas nosi takie maski? Ilu z nas boi się być niewidzialnym? Czy naprawdę musimy walczyć o uwagę innych za wszelką cenę?