Powrót do domu, który wszystko zmienił – czy naprawdę jestem winna rozpadu ich małżeństwa?
— Znowu wracasz? — głos mojej siostry, Magdy, przeszył ciszę w przedpokoju, kiedy przekroczyłam próg naszego starego mieszkania na warszawskim Mokotowie. Stała oparta o framugę drzwi, z założonymi rękami i miną, która nie wróżyła niczego dobrego. — Przecież mówiłam ci, że to nie jest dobry moment.
Miałam ochotę odpowiedzieć jej coś złośliwego, ale w gardle ściskało mnie od łez i zmęczenia. Przez ostatnie miesiące życie waliło mi się na głowę: straciłam pracę w agencji reklamowej, rozstałam się z chłopakiem, a wynajmowane mieszkanie musiałam opuścić z dnia na dzień. Nie miałam dokąd pójść. Wróciłam do domu, bo to był mój dom. Przynajmniej tak mi się wydawało.
— Magda, ja naprawdę nie mam gdzie się podziać — wyszeptałam, patrząc na nią błagalnie. — To tylko na chwilę. Obiecuję.
Za moimi plecami pojawił się jej mąż, Tomek. Zawsze był powściągliwy, ale teraz jego twarz była jak kamień.
— Nie rozumiesz? My tu mamy swoje życie — rzucił chłodno. — To nie jest hotel.
Wiedziałam, że nie jestem mile widziana. Ale nie miałam wyboru. Przez pierwsze dni starałam się być niewidzialna: wychodziłam wcześnie rano, wracałam późno wieczorem, sprzątałam po sobie i nie wtrącałam się do niczego. Ale napięcie rosło z każdym dniem. Magda była coraz bardziej nerwowa, Tomek coraz częściej zamykał się w swoim gabinecie.
Pewnego wieczoru usłyszałam ich kłótnię przez cienką ścianę. Nie chciałam podsłuchiwać, ale nie dało się nie słyszeć.
— To twoja siostra! — krzyczał Tomek. — Od kiedy tu wróciła, wszystko się zmieniło! Nie mamy już żadnej prywatności!
— To moja rodzina! — odparła Magda ze łzami w głosie. — Nie mogę jej wyrzucić na ulicę!
— A ja nie mogę już tak żyć! — huknął drzwiami.
Następnego dnia Magda przyszła do mnie z zapuchniętymi oczami.
— Tomek chce rozwodu — powiedziała cicho. — I mówi, że to przez ciebie.
Zamarłam. Poczułam się jak dziecko przyłapane na czymś strasznym. Chciałam ją przytulić, przeprosić, wyjaśnić… Ale ona tylko patrzyła na mnie z wyrzutem.
— Gdybyś nie wróciła… Może wszystko byłoby inaczej — dodała i wyszła z pokoju.
Przez kolejne dni atmosfera była nie do zniesienia. Magda unikała mnie, Tomek przestał się odzywać w ogóle. Czułam się jak intruz we własnym domu. Każdy mój ruch wydawał się prowokować kolejną kłótnię między nimi. Zaczęłam obwiniać siebie za wszystko.
W końcu zebrałam się na odwagę i porozmawiałam z Tomkiem.
— Przepraszam — powiedziałam cicho. — Nie chciałam…
— To nie twoja wina — przerwał mi niespodziewanie. — My już od dawna mieliśmy problemy. Twój powrót tylko je uwidocznił.
Nie wiedziałam, czy mówi prawdę, czy tylko chce mnie uspokoić. Ale Magda była innego zdania.
— Gdybyś naprawdę mnie kochała, znalazłabyś inne rozwiązanie — powiedziała pewnej nocy przez łzy. — Zawsze stawiasz siebie na pierwszym miejscu.
Te słowa bolały najbardziej. Przez całe życie byłam tą młodszą siostrą, która potrzebuje pomocy. Teraz czułam się jak pasożyt, który niszczy wszystko wokół siebie.
Zaczęłam szukać pracy gdziekolwiek – w kawiarni, sklepie spożywczym, nawet jako sprzątaczka. Chciałam jak najszybciej wyprowadzić się i dać im spokój. Ale Warszawa nie jest łaskawa dla ludzi bez doświadczenia i znajomości.
Pewnego dnia zadzwoniła mama z Olsztyna.
— Kochanie, może przyjedziesz do nas? Tu zawsze znajdziesz miejsce.
Ale ja nie chciałam wracać do rodzinnego miasta jak przegrana. Chciałam udowodnić sobie i wszystkim wokół, że dam radę sama.
Tymczasem Magda coraz bardziej zamykała się w sobie. Przestałyśmy ze sobą rozmawiać. Widziałam tylko jej cień przemykający przez korytarz nocą albo słyszałam jej cichy płacz za ścianą.
W końcu Tomek wyprowadził się do matki. Magda została sama ze mną i z żalem w oczach.
— Wiesz co jest najgorsze? — zapytała pewnej nocy, siedząc ze mną w kuchni przy zimnej herbacie. — Że czuję się winna za to wszystko… Ale jeszcze bardziej czuję żal do ciebie.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Siedziałyśmy w milczeniu przez długie minuty.
Dziś mieszkam już gdzie indziej – wynajmuję pokój u starszej pani na Pradze. Magda i Tomek są po rozwodzie. Nasza relacja z siostrą jest chłodna jak nigdy wcześniej. Często zastanawiam się, czy naprawdę byłam powodem ich rozstania… Czy mogłam zrobić coś inaczej?
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy można być jednocześnie ofiarą i sprawcą? Czy rodzina powinna być zawsze na pierwszym miejscu – nawet kosztem własnego szczęścia? Co wy byście zrobili na moim miejscu?