Zdrada, która zmieniła wszystko: Historia Magdy i Pawła, których miłość roztrzaskała się o codzienność
— Magda, czy ty naprawdę musisz tyle jeść? — głos Pawła przebił ciszę kuchni jak nóż. Stałam przy blacie, krojąc ogórki do sałatki na kolację. Zamarłam z nożem w dłoni, czując jak policzki płoną mi ze wstydu. — Przecież kiedyś wyglądałaś zupełnie inaczej.
Nie odpowiedziałam. W środku czułam, jakby ktoś wyciągnął mi serce i rzucił nim o podłogę. Paweł był moją pierwszą wielką miłością – poznaliśmy się jeszcze w liceum w małym miasteczku pod Poznaniem. Wtedy byłam tą „ładną Magdą”, dziewczyną, którą wszyscy podziwiali za uśmiech i figurę. On był kapitanem szkolnej drużyny siatkówki, a ja jego dumą. Przynajmniej tak myślałam.
Z czasem życie zaczęło nas przygniatać. Studia, praca, kredyt na mieszkanie w blokowisku na Ratajach. Zamiast romantycznych wieczorów – rachunki i niekończące się kłótnie o pieniądze. Ja przytyłam, bo stres zajadałam czekoladą i chipsami. Paweł coraz częściej wychodził „na piwo z kolegami”.
Pewnego wieczoru wrócił późno. Pachniał damskimi perfumami. — To tylko koleżanka z pracy — rzucił, gdy zapytałam o zapach. Nie wierzyłam mu, ale nie miałam odwagi drążyć tematu. Bałam się prawdy bardziej niż kłamstwa.
Kilka tygodni później znalazłam w jego telefonie wiadomości od tej „koleżanki”. Słodkie słówka, zdjęcia, plany na wspólny weekend w Zakopanem. Zamarłam. Przez chwilę świat przestał istnieć.
— Paweł, kim dla ciebie jestem? — zapytałam cicho, pokazując mu telefon.
Spojrzał na mnie z irytacją. — Magda, nie przesadzaj. Gdybyś bardziej o siebie dbała…
To był moment, w którym pękło we mnie wszystko. Spakowałam walizkę i pojechałam do mamy do Kalisza. Przez pierwsze tygodnie nie wychodziłam z łóżka. Mama próbowała mnie pocieszać: — Córeczko, on nie był ciebie wart. Ale ja czułam się jak wrak człowieka.
Minęły miesiące. Zaczęłam terapię u pani psycholog – pani Grażyny. Powoli odzyskiwałam siebie. Zaczęłam biegać po parku, gotować zdrowe obiady z mamą, śmiać się z siostrą Anką przy starych komediach Barei. Zrozumiałam, że przez lata żyłam dla innych – dla Pawła, dla opinii sąsiadek, dla rodziny.
Po dwóch latach wróciłam do Poznania i znalazłam pracę w bibliotece uniwersyteckiej. Tam poznałam Tomka – cichego informatyka z sąsiedniego działu. Nie był typem „księcia z bajki”, ale przy nim czułam się bezpieczna i akceptowana taka, jaka jestem.
Pięć lat po rozstaniu z Pawłem myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy. Aż pewnego dnia zobaczyłam go w Biedronce na osiedlu. Stał przy kasie z małym chłopcem za rękę i kobietą o ostrych rysach twarzy.
Nasze spojrzenia się spotkały. Przez chwilę czas stanął w miejscu.
— Magda? — podszedł do mnie niepewnie.
— Cześć — odpowiedziałam chłodno.
Jego oczy były zmęczone, a twarz postarzała o kilka lat. — Chciałem… przeprosić — zaczął nieskładnie. — Wiem, że zawaliłem wszystko.
Spojrzałam na niego i poczułam coś dziwnego – nie gniew, nie żal, tylko pustkę. — Już nie musisz — powiedziałam spokojnie. — Każdy dostał to, na co zasłużył.
Wyszłam ze sklepu z podniesioną głową. Po raz pierwszy od lat poczułam się wolna od przeszłości.
Wieczorem opowiedziałam Tomkowi o spotkaniu z Pawłem.
— I co czujesz? — zapytał delikatnie.
— Że już nie jestem tą samą Magdą — odpowiedziałam szczerze. — Teraz wiem, że moje szczęście nie zależy od tego, jak wyglądam ani co myślą inni.
Czasem patrzę w lustro i widzę blizny po tamtych wydarzeniach – ale widzę też kobietę silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej. Czy naprawdę musimy pozwalać innym decydować o naszej wartości? Czy wy potrafilibyście wybaczyć komuś taką zdradę – czy raczej zamknęlibyście drzwi na zawsze?