„Przygotuj się. Mama i brat przychodzą rozmawiać o spadku: Skrzywdziłaś brata, nie masz sumienia” – Historia rodzinnych tajemnic i zdrad

– Przygotuj się. Mama i brat przychodzą rozmawiać o spadku. Skrzywdziłaś brata, nie masz sumienia – usłyszałam w słuchawce głos mamy, zimny jak lód. Stałam w kuchni, ściskając telefon tak mocno, że aż zbielały mi knykcie. W powietrzu unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy, ale nagle wszystko straciło smak.

Nie spałam tej nocy. Wpatrywałam się w sufit, próbując zrozumieć, jak to możliwe, że rodzina, którą kochałam całym sercem, nagle stała się moim wrogiem. Przecież to ja zrezygnowałam ze swojej części spadku po ojcu na rzecz mojego młodszego brata, Michała. Zrobiłam to z miłości i poczucia sprawiedliwości – był młodszy, miał trudniej w życiu. Ale potem wydarzyło się coś, czego nie przewidziałam.

Ojciec jeszcze przed śmiercią podarował mi cały dom. Dowiedziałam się o tym dopiero po jego pogrzebie, kiedy notariusz wręczył mi dokumenty. Byłam w szoku. Michał patrzył na mnie wtedy dziwnie – nie było w nim ani złości, ani żalu. Tylko smutek i coś jeszcze… może rozczarowanie? Później powiedział mi tylko jedno: „Zrozumiesz wszystko później. Najważniejsze, żebyś im nie wierzyła – będą kłamać.”

Nie wiedziałam wtedy, co miał na myśli. Ale już następnego dnia mama zadzwoniła z pretensjami. „Jak mogłaś? To niesprawiedliwe! Michałowi należy się dom! Ty zawsze byłaś tą lepszą, a teraz jeszcze to!”

Siedziałam przy stole i patrzyłam na stare zdjęcia – tata z uśmiechem obejmujący mnie i Michała na tle naszego ogrodu. Mama wtedy jeszcze się uśmiechała. Teraz jej twarz była napięta, a oczy pełne wyrzutu.

Wszystko zaczęło się sypać po śmierci ojca. Mama zamknęła się w sobie, a Michał coraz częściej znikał z domu. Ja próbowałam być silna dla wszystkich, ale czułam się coraz bardziej samotna. Wtedy pojawiła się ciocia Liza – młodsza siostra mamy, z którą od lat nie miały kontaktu.

Pamiętam ten dzień jak dziś. Stałam w progu domu, kiedy zobaczyłam ją na podjeździe – elegancka, pewna siebie, z chłodnym uśmiechem na ustach. „Cześć, Aniu” – powiedziała bez cienia emocji. „Przyszłam porozmawiać o spadku.”

Mama nie chciała jej widzieć. „Ona zabrała wszystko po dziadkach! Nie ma prawa tu być!” – krzyczała przez łzy. Ale ciocia Liza była nieugięta. Przyniosła dokumenty – testament dziadków, z którego wynikało, że całość majątku przypadła jej. Mama była wściekła.

Od tamtej pory atmosfera w domu była nie do zniesienia. Każda rozmowa kończyła się kłótnią. Michał przestał ze mną rozmawiać, a mama patrzyła na mnie jak na zdrajczynię.

Dziś miało dojść do konfrontacji. Siedziałam w salonie i czekałam na nich – mamę i Michała. Serca waliło mi jak młotem.

– Aniu, musimy porozmawiać – zaczęła mama od progu, nawet nie zdejmując płaszcza.

– O czym? – zapytałam cicho.

– O twojej bezczelności! Jak mogłaś przyjąć dom po ojcu? Przecież to niesprawiedliwe wobec Michała!

Michał stał za nią, milczący, z opuszczoną głową.

– Mamo… Ja nie wiedziałam o tym darowiźnie. Tata nigdy mi o tym nie powiedział…

– Ale przyjęłaś! Bez słowa! Nawet nie zapytałaś nas o zdanie!

– Zrezygnowałam ze swojej części spadku na rzecz Michała! – krzyknęłam przez łzy.

– Bo wiedziałaś, że dostaniesz dom! – wybuchła mama.

Michał nagle podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy.

– Mamo, przestań – powiedział cicho. – To nie jej wina.

Mama spojrzała na niego z niedowierzaniem.

– Co ty mówisz?

– Tata chciał tak zrobić. Powiedział mi o tym przed śmiercią. Chciał, żeby dom został przy Ani, bo wiedział, że ja sobie nie poradzę…

Zamarłam.

– Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – wyszeptałam.

Michał wzruszył ramionami.

– Bo tata prosił mnie o dyskrecję. Powiedział też… żebyśmy nie wierzyli cioci Lizie ani mamie, jeśli zaczną mówić źle o tobie.

Mama usiadła ciężko na fotelu.

– To niemożliwe… On zawsze kochał was tak samo…

– Kochał nas – odpowiedziałam cicho. – Ale widział też nasze słabości.

W salonie zapadła cisza. Każde z nas było pogrążone w swoich myślach.

Po chwili mama podniosła wzrok.

– Przepraszam… Może rzeczywiście za dużo wymagam… Po prostu boję się zostać sama.

Podeszłam do niej i objęłam ją delikatnie.

– Nikt cię nie zostawi, mamo… Ale musimy nauczyć się rozmawiać bez oskarżeń.

Michał podszedł do nas i położył rękę na moim ramieniu.

– Może spróbujemy zacząć od nowa?

Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w milczeniu. Wiedziałam, że przed nami długa droga do pojednania, ale pierwszy krok został zrobiony.

Czasem zastanawiam się: czy można odbudować rodzinę po tylu ranach i niedomówieniach? Czy prawda zawsze wyzwala… czy czasem tylko boli jeszcze bardziej?