Oskar odrzuca syna, oskarżając mnie o zdradę. Prawda wychodzi na jaw podczas rodzinnego grilla
— To nie jest mój syn! — Oskar krzyknął tak głośno, że nawet sąsiadka zza płotu przestała podlewać kwiaty. Stałam w kuchni, trzymając w ramionach naszego nowo narodzonego synka, a łzy ściekały mi po policzkach. — Oskar, przestań! — próbowała go uciszyć mama, ale on był nie do zatrzymania. — Nie będę wychowywał dziecka, które nie jest moje!
To był początek końca mojego świata. Mieszkaliśmy w niewielkim mieszkaniu na warszawskim Ursynowie, gdzie wszyscy wszystko o sobie wiedzieli. Plotki rozchodziły się szybciej niż zapach świeżo pieczonego chleba z piekarni pod blokiem. Oskar był moją pierwszą wielką miłością – poznaliśmy się jeszcze na studiach na Politechnice Warszawskiej. Zawsze był trochę zazdrosny, ale nigdy nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego.
Wszystko zaczęło się od tego, że nasz synek, Staś, urodził się z ciemniejszymi włosami niż Oskar. — To nie moje geny — powtarzał uparcie. — Ty masz jasne włosy, ja mam jasne włosy, a dziecko ma ciemne? To niemożliwe! — tłumaczyłam mu, że moja babcia miała czarne włosy, ale on tylko przewracał oczami.
Najgorsze było to, że rodzina Oskara stanęła po jego stronie. Jego matka, pani Halina, patrzyła na mnie z pogardą i szeptała coś do teściowej pod nosem. Nawet mój własny ojciec zaczął się dziwnie zachowywać – jakby nie wiedział, czy może mi ufać.
Przez kolejne tygodnie żyłam jak w koszmarze. Oskar spał na kanapie i unikał kontaktu ze mną i Stasiem. W pracy zaczęły krążyć plotki – koleżanki z działu kadr patrzyły na mnie z litością albo ukradkiem szeptały coś do siebie przy ekspresie do kawy. Czułam się jak trędowata.
Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i powiedziałam Oskarowi: — Zróbmy test DNA. Jeśli chcesz dowodu, dam ci go. Ale jeśli okaże się, że Staś jest twoim synem, przeprosisz mnie przed całą rodziną.
Zgodził się. Wzięliśmy próbki w klinice na Mokotowie. Czekałam na wyniki jak na wyrok. Przez te dwa tygodnie nie spałam po nocach, a Staś płakał razem ze mną.
W międzyczasie mama zaproponowała rodzinnego grilla w ogrodzie pod Warszawą. — Może trochę się rozluźnicie? — powiedziała z nadzieją. Zgodziłam się tylko dlatego, że chciałam mieć wszystkich w jednym miejscu.
Dzień grilla był upalny. Pachniało kiełbasą i dymem z ogniska. Oskar siedział z boku, popijając piwo z ojcem i bratem. Pani Halina rozmawiała z moją mamą o ogórkach małosolnych, ale co chwilę rzucała mi złowrogie spojrzenia.
Wtedy zadzwonił telefon. Wyniki testu DNA były gotowe do odbioru online.
Serce waliło mi jak młotem. Weszłam do domu i otworzyłam laptopa. Wynik był jednoznaczny: „Prawdopodobieństwo ojcostwa: 99,9999%”.
Wróciłam do ogrodu z wydrukiem w ręku. — Chciałabym coś przeczytać — powiedziałam drżącym głosem. Wszyscy ucichli.
— „Prawdopodobieństwo ojcostwa: 99,9999%” — przeczytałam głośno i wyraźnie. — Oskarze, Staś jest twoim synem.
Zapadła cisza tak głęboka, że słychać było tylko brzęczenie muchy nad miską sałatki jarzynowej.
Oskar pobladł. Jego matka zakryła usta dłonią. Mój ojciec spuścił wzrok.
— Przepraszam… — wyszeptał Oskar po chwili. — Przepraszam cię, Marto… Przepraszam was wszystkich…
Nie odpowiedziałam od razu. Łzy płynęły mi po policzkach – tym razem nie ze smutku, ale z ulgi i gniewu jednocześnie.
— Przeprosiny to za mało — powiedziałam cicho. — Zniszczyłeś coś we mnie, czego już nie da się naprawić.
Wstałam od stołu i poszłam do domu z Stasiem na rękach. Za mną została rodzina – milcząca, zawstydzona, rozbita.
Minęły tygodnie zanim Oskar odzyskał moje zaufanie – jeśli w ogóle kiedykolwiek je odzyskał. Nasza relacja już nigdy nie była taka sama. Staś dorastał w cieniu tej historii – choć starałam się chronić go przed prawdą.
Czasem patrzę w lustro i pytam samą siebie: ile jesteśmy w stanie wybaczyć tym, których kochamy? Czy można odbudować zaufanie po takiej zdradzie serca?
A wy? Co byście zrobili na moim miejscu?