Mój zaginiony pamiętnik: sekrety, które rozdarły moją rodzinę i małe miasteczko
— Mamo, przysięgam, to nie ja napisałam ten komentarz! — krzyknęłam przez łzy, patrząc na jej zaciśnięte usta i drżące dłonie. W powietrzu czuć było napięcie, jakby zaraz miała spaść burza. Ojciec stał w progu kuchni, milczący, z twarzą ukrytą w cieniu. Wszyscy wiedzieliśmy, o czym mowa — o tych wpisach na forum naszej małej miejscowości pod Wrocławiem, które od tygodnia rozgrzewały wszystkich do czerwoności.
Zaczęło się niewinnie. Pewnego ranka nie znalazłam mojego pamiętnika na półce. Pomyślałam, że może go gdzieś przełożyłam. Ale potem pojawił się pierwszy wpis: „Nie każdy wie, że córka znanej nauczycielki z podstawówki nie jest taka grzeczna, jak się wydaje…”. To były moje słowa. Moje myśli. Moje sekrety.
Przez kilka dni próbowałam udawać, że to przypadek, że ktoś sobie żartuje. Ale kolejne wpisy były coraz bardziej szczegółowe: o mojej pierwszej miłości do Bartka z klasy maturalnej, o tym, jak podsłuchałam rozmowę rodziców o ich kryzysie, o moich lękach przed przyszłością i o tym, jak bardzo czuję się samotna w tym dusznym miasteczku. Każdy wpis był jak cios prosto w serce.
W szkole zaczęły się szepty. Koleżanki patrzyły na mnie z ukosa, a Bartek przestał się do mnie odzywać. Nawet nauczyciele zaczęli traktować mnie inaczej — jakby nagle zobaczyli we mnie kogoś obcego. Najgorsze jednak było to, co działo się w domu.
— To twoja wina! — wykrzyczała mi mama pewnego wieczoru. — Gdybyś nie pisała takich rzeczy… Gdybyś była bardziej rozsądna!
— A może to ktoś z rodziny? — rzucił ojciec z goryczą. — Ktoś musiał mieć dostęp do twojego pokoju.
Zaczęliśmy podejrzewać wszystkich: młodszego brata Kacpra, który zawsze chciał być w centrum uwagi; babcię, która czasem zaglądała do mojego pokoju pod pretekstem sprzątania; nawet sąsiadkę panią Zofię, która miała klucz „na wszelki wypadek”.
Każda rozmowa zamieniała się w przesłuchanie. Każdy gest był podejrzany. Mama przestała rozmawiać z babcią, ojciec coraz częściej wychodził z domu bez słowa. Kacper zamknął się w sobie i przestał jeść obiady z nami przy stole.
Pewnej nocy usłyszałam cichy płacz mamy za ścianą. Chciałam wejść do jej pokoju, przytulić ją i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mogłam — czułam się winna za to wszystko, choć przecież to nie ja publikowałam te wpisy.
W końcu postanowiłam działać. Założyłam fałszywe konto na forum i napisałam wiadomość do osoby publikującej moje sekrety: „Kim jesteś? Dlaczego to robisz?”. Odpowiedź przyszła po kilku godzinach: „Chciałam tylko pokazać wszystkim prawdę. Może wtedy przestaniesz udawać kogoś, kim nie jesteś”.
Serce mi zamarło. Ktoś znał mnie lepiej niż myślałam. Przez kilka dni nie spałam po nocach, analizując każde słowo, każdy gest znajomych i rodziny. W końcu postanowiłam porozmawiać z Kacprem.
— Kacper, czy ty coś wiesz o moim pamiętniku? — zapytałam cicho.
Spojrzał na mnie wielkimi oczami.
— Nie… Ale widziałem kiedyś, jak Ania z sąsiedztwa wychodziła z twojego pokoju — powiedział po chwili.
Ania! Moja najlepsza przyjaciółka od podstawówki! Przecież znała wszystkie moje sekrety… Ale czy naprawdę mogła zrobić coś takiego?
Zadzwoniłam do niej tego samego wieczoru.
— Ania, muszę cię o coś zapytać… Czy ty masz coś wspólnego z tymi wpisami na forum?
Po drugiej stronie zapadła cisza.
— Przepraszam… — wyszeptała w końcu. — Byłam zazdrosna. O Bartka, o twoją rodzinę… Chciałam tylko, żebyś poczuła się tak samotna jak ja.
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Z jednej strony czułam ulgę — wreszcie znałam prawdę. Z drugiej strony — ból zdrady był nie do zniesienia.
Następnego dnia poszłam do szkoły z podniesioną głową. Wiedziałam już, kto był winny, ale nie chciałam nikogo oskarżać publicznie. Zamiast tego napisałam własny wpis na forum:
„Tak, to moje myśli i moje sekrety. Każdy ma prawo do swoich uczuć i lęków. Jeśli ktoś uważa, że przez to jestem gorsza — trudno. Ale nie pozwolę już nikomu decydować za mnie o moim życiu”.
Reakcje były różne: jedni mnie wspierali, inni wyśmiewali. Ale najważniejsze było to, że rodzina zaczęła ze sobą rozmawiać. Mama przeprosiła mnie za swoje słowa, ojciec wrócił do domu na stałe, a Kacper znów zaczął żartować przy stole.
Ania próbowała się ze mną skontaktować jeszcze kilka razy. Na razie nie byłam gotowa jej wybaczyć. Może kiedyś…
Czasem zastanawiam się: czy naprawdę znamy tych, których uważamy za najbliższych? I czy można odbudować zaufanie po takiej zdradzie? Co wy byście zrobili na moim miejscu?