Do widzenia, ale uważaj na bałagan! Emilia odkryła moją skarpetkę w szufladzie
To był zwykły wtorkowy popołudnie, kiedy otrzymałem telefon od Emilii. Jej głos był drżący, mieszanka niedowierzania i irytacji. „Nie uwierzysz, co znalazłam,” powiedziała, a jej słowa wypadały z niej w pośpiechu. Słyszałem napięcie w jej głosie i moja ciekawość wzrosła.
„Co się stało?” zapytałem, starając się brzmieć swobodnie, choć już przygotowywałem się na coś niespodziewanego.
„Znalazłam twoją skarpetkę w mojej szufladzie,” odpowiedziała, jej ton był mieszanką oskarżenia i zdumienia. „Jak to się tam znalazło?”
Zatrzymałem się, próbując przetrawić jej słowa. Skarpetka? W jej szufladzie? To wydawało się niemożliwe. Byliśmy współlokatorami od ponad roku i chociaż czasami pożyczaliśmy sobie ubrania, skarpetka nie była czymś, co zazwyczaj ginęło.
„Jesteś pewna, że to moja?” zapytałem, mając nadzieję, że to jakaś pomyłka.
„Na pewno,” odpowiedziała stanowczo. „To ta jaskrawozielona z małymi pingwinami. Miałeś ją na sobie w zeszłe Boże Narodzenie.”
Pamiętałem tę skarpetkę doskonale. Była częścią pary, którą podarowała mi ciocia, i nosiłem je podczas naszej świątecznej imprezy. Ale jak znalazła się w szufladzie Emilii, było dla mnie zagadką.
„Może pomieszały się w praniu?” zasugerowałem słabo, choć wiedziałem, że to mało prawdopodobne. Zwykle byliśmy skrupulatni w oddzielaniu naszych ubrań.
Emilia westchnęła, wyraźnie nieprzekonana. „Nie wiem, ale to dziwne. I to nie tylko skarpetka. Znajduję też inne rzeczy — jak twoje gumki do włosów i nawet tę starą bransoletkę, którą zgubiłeś miesiące temu.”
Jej słowa wywołały dreszcz na moich plecach. Co innego zgubić skarpetkę, ale bransoletka była zaginiona od wieków. Zakładałem, że zaginęła na zawsze.
„Myślisz, że ktoś z nami pogrywa?” zapytałem półżartem, próbując rozluźnić atmosferę.
Emilia nie zaśmiała się. „Nie wiem,” powiedziała cicho. „Ale zaczyna mnie to przerażać.”
Spędziliśmy następną godzinę przeszukując nasze mieszkanie, sprawdzając szuflady i szafy w poszukiwaniu innych zagubionych przedmiotów. Im więcej szukaliśmy, tym więcej znajdowaliśmy — małe rzeczy, które zaginęły w ciągu ostatnich kilku miesięcy. To było tak, jakby ktoś grał z nami pokręconą grę.
Gdy słońce zachodziło i cienie pełzały po pokoju, między nami zapanowała niepokojąca cisza. Mieszkanie wydawało się teraz inne, jakby skrywało tajemnice, których nie mogliśmy do końca pojąć.
„Może powinniśmy zmienić zamki,” zasugerowała w końcu Emilia, jej głos ledwie szeptem.
Kiwnąłem głową, choć głęboko w środku wiedziałem, że to nie rozwiąże zagadki, jak moja skarpetka znalazła się w jej szufladzie. Pozostało niepokojące uczucie, że coś — lub ktoś — nas obserwuje.
Tej nocy, leżąc w łóżku i patrząc na sufit, nie mogłem pozbyć się uczucia bycia obserwowanym. Każde skrzypienie podłogi i szelest wiatru na zewnątrz wydawały się w ciemności spotęgowane.
Następnego ranka Emilia i ja postanowiliśmy zadzwonić do ślusarza i zmienić zamki. To była mała pociecha, ale nie zlikwidowała niepokoju, który nad nami zawisł.
Dni zamieniały się w tygodnie i chociaż żadne nowe przedmioty nie pojawiły się w niespodziewanych miejscach, tajemnica pozostała nierozwiązana. Emilia i ja oddaliliśmy się od siebie, każde z nas pogrążone we własnych myślach i podejrzeniach.
W końcu to nie tylko skarpetka została zagubiona — to nasze poczucie bezpieczeństwa i zaufania. I choć staraliśmy się iść dalej, cień tego dziwnego incydentu pozostał między nami, przypominając o tym, jak szybko wszystko może się rozpaść.