Lustro codzienności: Jak mnie traktujesz, tak ja ciebie – Wyznanie teściowej
– Mamo, błagam, przyjedź do nas! Jagoda ma gorączkę, ja ledwo stoję na nogach, a Michał musiał zostać dłużej w pracy! – usłyszałam w słuchawce głos mojej synowej, Agaty. Była roztrzęsiona, niemal płakała. Siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na rozlaną herbatę i stertę nieumytych naczyń. Za oknem szarzało, a ja czułam się bardziej zmęczona niż kiedykolwiek.
Przez ostatnie lata byłam dla nich wszystkim: opiekunką, kucharką, powierniczką. Kiedy tylko dzwonili – biegłam. Gdy Jagoda była chora, zostawałam na noc. Gdy Agata musiała iść do pracy, brałam urlop, żeby zająć się wnuczką. Ale czy ktoś zapytał mnie kiedyś, jak się czuję? Czy ktoś zadzwonił ot tak, żeby zaprosić mnie na kawę? Nawet w święta byłam tylko dodatkiem – na Wigilię przyszłam na dwie godziny, bo „chcieli pobyć w swoim gronie”.
Tego dnia coś we mnie pękło. Zanim odpowiedziałam, usłyszałam własny głos – cichy, ale stanowczy:
– Przepraszam, Agato, dziś nie dam rady. Źle się czuję.
Po drugiej stronie zapadła cisza. Słyszałam jej przyspieszony oddech.
– Ale… naprawdę nie możesz? Jagoda płacze od rana, a ja już nie mam siły…
– Wiem, ale czasem ja też potrzebuję pomocy. Albo choćby rozmowy – powiedziałam szeptem.
– To znaczy… co masz na myśli? – zapytała zaskoczona.
– Chciałabym być dla was kimś więcej niż tylko opiekunką do dziecka. Chciałabym być mamą. Człowiekiem.
Agata nie odpowiedziała. Rozłączyła się bez słowa.
Przez cały dzień nikt nie zadzwonił. Czułam się winna i jednocześnie… wolna? Po raz pierwszy od lat postawiłam siebie na pierwszym miejscu. Wieczorem Michał napisał krótkiego SMS-a: „Jagoda śpi. Agata płakała cały dzień. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.” Nie odpisałam od razu. Zamiast tego nalałam sobie kieliszek wina i patrzyłam przez okno na puste podwórko.
Następnego dnia rano ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam – stała tam Agata z Jagodą na rękach. Miała podkrążone oczy i była wyraźnie spięta.
– Możemy porozmawiać? – zapytała cicho.
Wpuściłam je do środka. Jagoda od razu pobiegła do swojego ulubionego kącika z zabawkami. Usiadłyśmy naprzeciwko siebie przy stole.
– Dlaczego nam tego nie powiedziałaś wcześniej? – spytała Agata po chwili milczenia.
– Bo zawsze wydawało mi się, że powinnam być silna. Że to moja rola – być na każde zawołanie. Ale już nie daję rady.
Agata spuściła wzrok.
– Nie zauważyliśmy… Przepraszam cię. Myśleliśmy, że lubisz pomagać.
– Lubię – odpowiedziałam szczerze. – Ale czasem chciałabym być po prostu zaproszona na obiad. Albo żebyście zadzwonili bez powodu.
Agata westchnęła ciężko.
– Wiesz… ja też czasem czuję się samotna. Michał ciągle w pracy, Jagoda choruje… Może za bardzo skupiliśmy się na sobie.
Poczułam łzy pod powiekami.
– Chciałabym być częścią waszego życia, nie tylko wtedy, gdy jest problem.
Agata skinęła głową.
– Spróbujemy to zmienić – powiedziała cicho.
Tego wieczoru zadzwonił Michał.
– Mamo… przepraszam cię za wszystko. Nie wiedziałem, że tak się czujesz. Obiecuję, że będziemy częściej się odzywać.
Nie odpowiedziałam od razu. Wzięłam głęboki oddech.
– Chciałabym po prostu być dla was ważna – powiedziałam w końcu.
Od tamtej pory coś się zmieniło. Nie od razu – czasem znów dzwonili tylko wtedy, gdy potrzebowali pomocy. Ale coraz częściej zapraszali mnie na wspólne obiady. Jagoda rysowała dla mnie laurki: „Babciu, kocham Cię!” Agata zaczęła dzwonić bez powodu – po prostu pogadać o pogodzie czy nowym serialu.
Nie wszystko było idealne. Były dni, gdy znów czułam się wykorzystywana; dni, gdy Michał zapominał o moich urodzinach albo Agata była oschła przez telefon. Ale nauczyłam się mówić o swoich uczuciach – nie tłumić żalu w sobie.
Pewnego wieczoru Jagoda zasypiała u mnie w domu. Przytuliła się do mnie i zapytała:
– Babciu, zawsze będziesz przy mnie?
Uśmiechnęłam się przez łzy i pogłaskałam ją po włosach.
– Tak, kochanie… ale czasem babcia też potrzebuje przytulenia.
Dziś wiem jedno: szacunek i bliskość nie są dane raz na zawsze – trzeba o nie walczyć każdego dnia. Ile z nas czuje się niewidzialnych we własnej rodzinie? Czy wy też kiedyś musieliście postawić granicę najbliższym?