Zdrada, która rozdarła rodzinę: Jak mój syn próbował naprawić to, co zniszczył

– Jak mogłeś to zrobić, Michał? – wykrztusiłam przez łzy, patrząc na syna, który stał przede mną z opuszczoną głową. W kuchni pachniało jeszcze świeżo zaparzoną kawą, ale atmosfera była ciężka jak nigdy. Za ścianą spała mała Zosia, a Ania… Ania już się spakowała.

Michał nie podniósł wzroku. – Mamo, ja… nie wiem. To się po prostu stało. Byłem zmęczony, zagubiony…

– Zmęczony? – przerwałam mu ostro. – Każdy jest zmęczony! Ale nie każdy niszczy rodzinę!

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta rozmowa będzie początkiem najtrudniejszych lat mojego życia. Byłam matką, która zawsze wierzyła w swojego syna. Michał był moją dumą – pierwszy w rodzinie skończył studia, miał dobrą pracę w banku, piękną żonę i zdrową córeczkę. A jednak w jednej chwili wszystko rozsypało się jak domek z kart.

Ania dowiedziała się o zdradzie przypadkiem. Znalazła wiadomości na telefonie Michała – długie rozmowy z Martą, koleżanką z pracy. Pamiętam jej twarz, gdy przyszła do mnie z Zosią na rękach. Drżała cała, a łzy płynęły jej po policzkach.

– Pani Haniu… ja już nie mogę…

Próbowałam ją uspokoić, ale wiedziałam, że nie potrafię naprawić tego, co się stało. Michał wrócił późno tego dnia. Nie chciał rozmawiać. Zamknął się w swoim pokoju i nie wychodził przez kilka godzin.

Następne tygodnie były koszmarem. Ania wyprowadziła się do swoich rodziców do Piaseczna. Michał został sam w pustym mieszkaniu. Przychodził do mnie codziennie, ale nie potrafił spojrzeć mi w oczy.

– Mamo, ja ją kocham… – powtarzał raz po raz.

– Kogo? Anię czy Martę?

Milczał.

Zosia została z Anią. Michał widywał ją tylko w weekendy. Każde takie spotkanie kończyło się płaczem – Zosia była za mała, żeby rozumieć, ale czuła napięcie. Michał próbował być dobrym ojcem, ale widziałam, że nie radzi sobie z poczuciem winy.

Marta pojawiała się coraz częściej. Próbowałam być uprzejma, ale nie potrafiłam jej zaakceptować. Była młodsza od Ani, głośna i pewna siebie. Nie pasowała do naszej rodziny.

– Pani Haniu, wiem, że mnie pani nie lubi – powiedziała kiedyś prosto w oczy. – Ale Michał jest szczęśliwy.

Nie odpowiedziałam. Czy naprawdę był szczęśliwy? Patrzyłam na niego i widziałam cień człowieka, którym był kiedyś.

Minęły miesiące. Ania zaczęła układać sobie życie na nowo – wróciła do pracy w szkole, zapisała Zosię do żłobka. Michał coraz rzadziej widywał córkę. Marta naciskała na wspólne mieszkanie.

Pewnego dnia przyszedł do mnie zapłakany.

– Mamo… Marta jest w ciąży.

Zamarłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć. W jednej chwili poczułam gniew i rozpacz.

– I co teraz? – spytałam chłodno.

– Nie wiem… Boję się…

Wiedziałam już wtedy, że to nie jest miłość. To była ucieczka przed samotnością i poczuciem winy.

Ciąża Marty przebiegała ciężko. Michał starał się być przy niej, ale coraz częściej dzwonił do mnie wieczorami.

– Mamo… tęsknię za Zosią…

– To ją odwiedź.

– Ania nie chce mnie widzieć.

Nie dziwiłam się jej. Sama miałam ochotę wyrzucić Michała z domu za to wszystko, co zrobił.

Kiedy urodziła się Lena – córka Marty i Michała – pojechałam do szpitala z kwiatami. Marta była zmęczona i blada. Michał trzymał Lenę na rękach i płakał.

– Przepraszam cię za wszystko – wyszeptał do mnie wtedy.

Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam już nawet, czy potrafię mu wybaczyć.

Minął rok. Michał mieszkał z Martą i Leną na nowym osiedlu na Białołęce. Zosia rosła u boku Ani i jej nowego partnera – Pawła. Michał widywał córkę raz na dwa tygodnie. Każde spotkanie było krótkie i niezręczne.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Ania.

– Pani Haniu… Zosia pyta o tatę coraz częściej. Nie wiem już, co mam jej mówić…

Serce mi pękało. Michał był rozdarty między dwoma rodzinami – żadnej nie potrafił być w pełni oddany.

W końcu Marta odeszła od niego. Nie wytrzymała presji i ciągłych porównań do Ani.

Michał wrócił do mnie na kilka miesięcy. Był cieniem człowieka – schudł, przestał dbać o siebie, rzucił pracę.

– Mamo… wszystko zepsułem…

Przytuliłam go pierwszy raz od dawna.

– Synku… każdy popełnia błędy. Ale musisz spróbować je naprawić.

Zaczął terapię. Powoli wracał do siebie. Zaczął regularnie odwiedzać Zosię – najpierw pod czujnym okiem Ani i Pawła, potem samodzielnie zabierał ją na spacery po parku Skaryszewskim.

Zosia długo była nieufna.

– Tato… dlaczego mieszkasz gdzie indziej?

Michał płakał po nocach po takich pytaniach.

Po dwóch latach walki o siebie i córkę udało mu się odbudować relację z Zosią. Ania pozwoliła mu uczestniczyć w ważnych wydarzeniach – urodzinach, przedstawieniach w przedszkolu.

Marta wyjechała do Gdańska z Leną. Michał widuje młodszą córkę tylko w wakacje i święta.

Dziś patrzę na mojego syna i widzę człowieka złamanego przez własne decyzje, ale też silniejszego niż kiedykolwiek wcześniej. Odbudował relację z Zosią, nauczył się być ojcem mimo wszystko.

Czasem pytam siebie: czy można naprawdę wybaczyć zdradę? Czy rodzina może się poskładać po takim bólu?

A Wy? Co byście zrobili na moim miejscu?