„Nie jesteś wystarczająco fajna, babciu!” – Historia złamanego serca i walki o bliskość

– Babciu, nie możesz mnie dziś odebrać ze szkoły – Lila nawet nie spojrzała mi w oczy, kiedy wypowiadała te słowa. Stała w przedpokoju, z plecakiem przewieszonym przez ramię, a jej głos był cichy, ale stanowczy. – Dlaczego? – zapytałam, czując jak serce ściska mi się w piersi. – Bo… bo nie jesteś taka jak inne babcie. One są… fajniejsze. Ubierają się modnie, mają Instagrama. Ty… ty jesteś staromodna.

Poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Zawsze myślałam, że jestem dla Lili kimś wyjątkowym. Odkąd się urodziła, byłam przy niej – tuliłam ją, gdy płakała, piekłam jej ulubione drożdżówki z serem, uczyłam wiązać sznurówki. A teraz? Teraz byłam dla niej powodem do wstydu.

Nie spałam tej nocy. Przewracałam się z boku na bok, słysząc w głowie jej słowa: „Nie jesteś taka jak inne babcie”. Co to właściwie znaczy? Czy naprawdę jestem aż tak inna? Przecież zawsze starałam się być dobrą babcią. Może za bardzo utknęłam w przeszłości?

Następnego dnia zadzwoniłam do mojej córki, Magdy. – Magda, czy Lila mówiła ci coś ostatnio o mnie? – zapytałam niepewnie. Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. – Mamo… Lila jest teraz w trudnym wieku. Wiesz, jak to jest. Dzieciaki potrafią być okrutne. Ale ona cię kocha, tylko… może rzeczywiście powinnaś trochę się zmienić? – usłyszałam w jej głosie nutę zakłopotania.

Zmienić się? Czy to naprawdę konieczne? Przez kolejne dni obserwowałam siebie w lustrze. Szara spódnica do połowy łydki, sweter z wełny, włosy spięte w kok. Może rzeczywiście wyglądałam jak z innej epoki. Ale czy to powód do wstydu?

Postanowiłam spróbować. Pojechałam do galerii handlowej i weszłam do sklepu z młodzieżową odzieżą. Sprzedawczyni spojrzała na mnie z lekkim rozbawieniem. – W czym mogę pomóc? – zapytała. – Chciałabym wyglądać… bardziej nowocześnie – powiedziałam cicho. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zaczęła podsuwać mi kolorowe bluzki, dżinsy z dziurami i sportowe buty.

Wróciłam do domu z torbą pełną nowych ubrań i… poczuciem kompletnego zagubienia. Przymierzyłam wszystko przed lustrem. Wyglądałam śmiesznie. To nie byłam ja.

Kiedy następnego dnia przyszła do mnie Lila, zobaczyła mnie w nowym stroju i wybuchnęła śmiechem. – Babciu! Co ty masz na sobie?! Wyglądasz jakbyś chciała być nastolatką! – krzyknęła i wybiegła z pokoju.

Usiadłam na kanapie i rozpłakałam się jak dziecko. Czułam się upokorzona i bezradna. Czy naprawdę muszę udawać kogoś, kim nie jestem, żeby być akceptowaną przez własną wnuczkę?

Przez kolejne dni unikałyśmy się z Lilą. Magda próbowała nas pogodzić, ale każda rozmowa kończyła się kłótnią lub milczeniem. W końcu postanowiłam napisać do Lili list:

„Kochana Lilu,
Nie wiem, czy zrozumiesz moje słowa, ale muszę je napisać. Bardzo cię kocham i zawsze będę przy tobie, niezależnie od tego, czy jestem modna czy nie. Próbowałam się zmienić dla ciebie, ale chyba nie potrafię być kimś innym niż jestem. Chciałabym tylko, żebyś wiedziała, że twoja babcia też ma uczucia i czasem boli ją serce.”

Po kilku dniach Lila przyszła do mnie sama. Usiadła obok mnie na kanapie i długo milczałyśmy.
– Przepraszam, babciu – powiedziała w końcu cicho. – Nie chciałam cię zranić.
– Wiem, kochanie – odpowiedziałam łamiącym się głosem.
– Po prostu… dziewczyny w klasie mają takie „fajne” babcie. Jedna ma babcię influencerkę, inna babcię podróżniczkę… A ja…
– A ty masz babcię piekącą drożdżówki i opowiadającą bajki – dokończyłam za nią.
– Tak… Ale chyba wolę taką babcię niż żadną.

Przytuliłyśmy się mocno i obie płakałyśmy.

Od tamtej pory nasza relacja zaczęła się zmieniać. Nie próbowałam już być kimś innym niż jestem. Zamiast tego zaczęłyśmy robić razem rzeczy, które sprawiały nam radość – piekłyśmy ciasta, chodziłyśmy na spacery po parku, rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym.

Czasem Lila pokazywała mi zdjęcia swoich koleżanek i ich „fajnych” babć na Instagramie. Uczyła mnie obsługi telefonu i nawet założyła mi konto na Facebooku („Babciu, musisz mieć chociaż Facebooka!”). Ale już nigdy nie próbowałam udawać nastolatki.

Zrozumiałam jedno: najważniejsze to być sobą i kochać bezwarunkowo.

Czasem zastanawiam się: czy naprawdę musimy zmieniać siebie dla innych? A może wystarczy po prostu być obecnym i kochać tak mocno, jak tylko potrafimy?