Moja druga młodość? Zamiast wolności – powrót córki po rozwodzie i życie na nowo

– Mamo, ja już nie mogę… – Kasia stała w progu mojego mieszkania, z oczami pełnymi łez, a obok niej stał mały Staś, ściskając pluszowego misia. Była godzina dwudziesta druga, a ja właśnie miałam nalać sobie kieliszek wina i obejrzeć film. Moja druga młodość – tak sobie wyobrażałam ten czas. Spokój, cisza, wolność. Ale kiedy zobaczyłam moją córkę w takim stanie, wiedziałam, że wszystko się zmieni.

– Wejdźcie – powiedziałam cicho, czując jak serce bije mi szybciej. Kasia weszła do środka, a Staś od razu pobiegł do swojego starego pokoju, który jeszcze niedawno był moją pracownią.

Nie pytałam o szczegóły tej nocy. Wystarczyło mi spojrzenie Kasi – zmęczone, rozczarowane, jakby nagle postarzała się o dziesięć lat. Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, słysząc ciche szlochy zza ściany. W głowie miałam tysiące pytań: Co się stało? Czy mogłam temu zapobiec? I najważniejsze – co teraz z nami będzie?

Rano kuchnia była pełna zapachu kawy i cichego szurania stóp. Kasia siedziała przy stole, patrząc w okno.

– Mamo… Przepraszam, że tak nagle… – zaczęła.
– Przestań. Jesteś moją córką. Zawsze możesz wrócić – odpowiedziałam szybciej, niż chciałam.

Ale w środku czułam bunt. Przecież miałam plany! Chciałam zacząć żyć dla siebie, wyjechać na weekend do Krakowa z koleżankami, zapisać się na kurs tańca… A teraz? Znowu pranie dziecięcych ubranek, gotowanie zupki i wieczne „babciu!” z ust Stasia.

Kasia przez pierwsze dni była jak cień. Chodziła po domu bez celu, nie odzywała się za wiele. Staś natomiast szybko odnalazł się w starych kątach – bawił się klockami, które zostawił tu jeszcze przed przeprowadzką do mieszkania z ojcem.

Wieczorami próbowałam rozmawiać z Kasią:
– Co się stało? – spytałam któregoś dnia delikatnie.
– Tomek… on… już mnie nie kochał. A może nigdy nie kochał? – odpowiedziała cicho. – Zdradził mnie, mamo. Z koleżanką z pracy.

Poczułam wściekłość. Jak on mógł?! Ale zamiast krzyczeć, przytuliłam ją mocno. Wiedziałam, że teraz muszę być silna dla niej i dla Stasia.

Z czasem życie zaczęło układać się na nowo. Ale nie było łatwo. Kasia szukała pracy, ale nikt nie chciał zatrudnić samotnej matki na pół etatu. Ja wróciłam do roli opiekunki – odbierałam Stasia z przedszkola, gotowałam obiady, pomagałam przy lekcjach.

Pewnego dnia usłyszałam rozmowę Kasi przez telefon:
– Nie wiem, ile tu jeszcze wytrzymam… Mama mnie kocha, ale czuję się jak ciężar…

Zabolało mnie to bardziej niż mogłam przypuszczać. Czy naprawdę byłam aż taką przeszkodą w jej życiu? Przecież oddałabym wszystko za jej szczęście! Ale potem pomyślałam – może ona też chciałaby mieć własną przestrzeń? Może obie jesteśmy uwięzione w tej sytuacji?

Konflikty narastały powoli. Kiedyś pokłóciłyśmy się o to, że Staś ogląda za dużo bajek:
– Mamo, to moje dziecko! – krzyknęła Kasia.
– Ale ja tylko chcę mu pomóc! – odpowiedziałam z żalem.
– Pomagasz za bardzo! Dusisz mnie!

Zamknęła się w pokoju i płakała przez godzinę. Ja też płakałam – w kuchni, żeby nie widziała.

W pracy zaczęli pytać:
– Coś taka zmęczona ostatnio?
– Mam znowu małe dziecko w domu…
Śmiali się, ale ja nie miałam siły na żarty.

Czasem wieczorem siadałam na balkonie z herbatą i patrzyłam na światła miasta. Myślałam o tym wszystkim, co straciłam – wolność, spokój, marzenia o podróżach… Ale potem słyszałam śmiech Stasia albo widziałam Kasię uśmiechającą się pierwszy raz od miesięcy i czułam coś dziwnego – dumę? Miłość? Może jedno i drugie.

Najtrudniejsze były święta. Tomek przyszedł po Stasia na Wigilię. Kasia była cała spięta:
– Nie chcę go widzieć…
– Musisz być silna dla syna – powiedziałam.
Staś wrócił wieczorem smutny:
– Babciu, dlaczego tata nie mieszka już z nami?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Przytuliłam go tylko mocno.

Po Nowym Roku Kasia znalazła pracę w sklepie spożywczym na pół etatu. Była szczęśliwa jak dziecko:
– Mamo! Udało się!
Widziałam w jej oczach dawny blask. Zaczęłyśmy mniej się kłócić. Ja nauczyłam się odpuszczać kontrolę, ona zaczęła doceniać moją pomoc.

Któregoś dnia Staś przyniósł mi laurkę:
– Babciu, kocham cię najbardziej na świecie!
Poczułam łzy wzruszenia.

Teraz wiem jedno – życie nigdy nie układa się tak, jak planujemy. Moja druga młodość wygląda zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałam. Ale czy to znaczy, że jest gorsza? Może po prostu inna?

Czasem patrzę na Kasię i Stasia i myślę: czy potrafimy nauczyć się żyć razem na nowo? Czy można odzyskać siebie wśród codziennych obowiązków i rodzinnych burz? Co wy byście zrobili na moim miejscu?