Babcia zażądała zapłaty za opiekę nad wnuczką – historia, która zmieniła moją rodzinę

– Aniu, musimy porozmawiać – głos mamy był napięty, a jej wzrok wbity w stół. Siedziałyśmy w kuchni, a zapach świeżo parzonej kawy mieszał się z ciężarem niewypowiedzianych słów.

– O co chodzi? – zapytałam, próbując ukryć niepokój. Moja córka Zosia bawiła się w pokoju obok, śmiejąc się do siebie i układając klocki.

Mama przez chwilę milczała, jakby szukała odpowiednich słów. – Babcia Halina… ona… no… powiedziała, że jeśli dalej będzie zajmować się Zosią, to chciałaby dostawać za to pieniądze.

Zamarłam. Przez chwilę miałam wrażenie, że źle usłyszałam. Babcia Halina – moja babcia, mama mojej mamy – zawsze była dla mnie ostoją. To ona piekła najlepsze drożdżówki na świecie, to ona tuliła mnie po nocnych koszmarach. Teraz miałam płacić jej za opiekę nad własną córką?

– Żartujesz? – wykrztusiłam w końcu.

Mama pokręciła głową. – Nie żartuję. Sama nie wiem, co o tym myśleć.

Wróciłam do domu z głową pełną myśli. Mój mąż, Tomek, od razu zauważył, że coś jest nie tak.

– Co się stało? – zapytał, odkładając gazetę.

Opowiedziałam mu wszystko. Tomek przez chwilę milczał, a potem wzruszył ramionami.

– Może babcia po prostu potrzebuje pieniędzy? Wiesz, emerytura nie starcza na wszystko…

Ale to nie było takie proste. Babcia nigdy nie narzekała na brak pieniędzy. Zawsze powtarzała, że „wystarczy jej na życie”.

Następnego dnia postanowiłam pojechać do niej i porozmawiać w cztery oczy. Babcia mieszkała w starym bloku na Pradze, w mieszkaniu pełnym bibelotów i rodzinnych zdjęć.

– Aniu! – ucieszyła się na mój widok. – Zosia nie z tobą?

– Została z Tomkiem. Chciałam z tobą porozmawiać…

Usiadłyśmy przy stole. Babcia nalała mi herbaty do szklanki w metalowym koszyczku.

– Babciu… mama mówiła, że chcesz pieniędzy za opiekę nad Zosią. To prawda?

Babcia westchnęła ciężko i spojrzała na mnie smutnymi oczami.

– Aniu… ja już nie mam tyle siły co kiedyś. Zosia jest cudowna, ale czasem po całym dniu ledwo chodzę. A lekarstwa drożeją…

– Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?

– Bo nie chciałam być ciężarem. Ale jak patrzę na wasze życie… Ty pracujesz, Tomek pracuje… Ja też chcę coś od siebie dać, ale już nie mogę za darmo.

Poczułam gulę w gardle. Przez chwilę miałam ochotę wybuchnąć płaczem.

– Babciu… przecież jesteśmy rodziną! Rodzina sobie pomaga!

Babcia spojrzała na mnie z goryczą.

– A czy rodzina powinna wykorzystywać starszych ludzi? Ja nie chcę jałmużny. Chcę tylko sprawiedliwości.

Wróciłam do domu rozbita. Przez kolejne dni unikałam rozmów o babci. Tomek próbował mnie pocieszyć:

– Może to dobry moment, żeby poszukać żłobka? Albo niani?

Ale ja wiedziałam, że Zosia kocha babcię Halinę i nie zniosłaby rozłąki.

W końcu zebrałam całą rodzinę na wspólny obiad. Przy stole siedzieli: ja, Tomek, mama i babcia Halina. Atmosfera była napięta jak struna.

– Musimy ustalić, co dalej – zaczęłam drżącym głosem.

Babcia milczała. Mama patrzyła na nią z wyrzutem.

– Mamo… czy naprawdę chcesz pieniędzy od własnej wnuczki? – zapytała cicho.

Babcia podniosła głowę.

– Nie od wnuczki. Od was. Ja już nie mam siły być darmową opiekunką. Chcę mieć wybór: albo dostaję wynagrodzenie za swoją pracę, albo odpoczywam.

Tomek odezwał się pierwszy:

– Ile byś chciała?

Babcia spojrzała na niego zaskoczona.

– Nie wiem… tyle co niania? Może mniej…

Zapanowała cisza. Wszyscy czuliśmy się upokorzeni – babcia tym, że musi prosić o pieniądze; my tym, że musimy je dawać.

Po obiedzie mama podeszła do mnie na osobności.

– Nie poznaję własnej matki – wyszeptała ze łzami w oczach.

A ja zaczęłam się zastanawiać: czy to my jesteśmy niewdzięczni? Czy może świat się zmienił i rodzina już nie znaczy tego samego co kiedyś?

Przez kolejne tygodnie płaciliśmy babci niewielką sumę za opiekę nad Zosią. Relacje stały się chłodniejsze. Zosia coraz częściej pytała: „Dlaczego babcia jest smutna?”

Pewnego dnia odebrałam telefon od babci:

– Aniu… ja już nie chcę tych pieniędzy. Chcę tylko widywać Zosię i ciebie. Przepraszam…

Pojechałam do niej natychmiast. Przytuliłyśmy się długo i obie płakałyśmy.

Dziś wiem jedno: czasem trzeba przejść przez burzę, żeby zrozumieć drugiego człowieka. Może babcia chciała poczuć się doceniona? Może my za bardzo przyzwyczailiśmy się do jej pomocy?

Czy wy też mieliście kiedyś sytuację, w której rodzina musiała ustalać granice i zasady? Czy można pogodzić miłość z pieniędzmi? Jak wy byście postąpili na moim miejscu?