Dzień, który zmienił wszystko: Historia Magdy z Gdańska

Z hukiem trzasnęły drzwi do mojego pokoju. – Magda, ile razy mam powtarzać, żebyś nie zostawiała naczyń w zlewie?! – wrzasnęła mama z kuchni, a ja poczułam, jak krew pulsuje mi w skroniach. Był piątek, ósma rano, a ja już miałam dość tego dnia. Wstałam z łóżka, potykając się o stertę ubrań i zeszytów. W kuchni mama stała z założonymi rękami, a jej spojrzenie mogłoby stopić stal.

– Przepraszam, zapomniałam – mruknęłam, ale ona już była w swoim żywiole.

– Ty zawsze wszystko zapominasz! Gdyby nie ja, to byś chyba zdechła z głodu! – rzuciła z goryczą.

Ojciec siedział przy stole, czytał gazetę i udawał, że nie słyszy. Zawsze tak robił. Udawał, że nie ma problemu, dopóki nie wybuchnie wojna.

– Mamo, daj spokój – odezwał się mój młodszy brat Kuba, który właśnie wszedł do kuchni. – Magda ma dzisiaj egzamin na uczelni.

– To tym bardziej powinna być odpowiedzialna! – syknęła mama.

Wyszłam z kuchni bez słowa. W łazience zamknęłam się na klucz i pozwoliłam sobie na kilka łez. To był dzień mojego najważniejszego egzaminu na studiach prawniczych na Uniwersytecie Gdańskim. Czułam się kompletnie sama.

Telefon zadzwonił. To była Ola, moja przyjaciółka.

– Magda, żyjesz? – zapytała od razu.

– Ledwo. U mnie znowu awantura od rana. Nie wiem, jak ja ten dzień przetrwam.

– Dasz radę. Spotkajmy się po egzaminie na kawę w Manhattanie? – zaproponowała.

– Dobrze, tylko muszę przeżyć ten egzamin i… rodzinę.

Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Na klatce schodowej spotkałam sąsiadkę panią Halinę.

– Dzień dobry, Magdo! Jak tam studia? – zagadnęła życzliwie.

– Dzień dobry… A różnie bywa – wymusiłam uśmiech.

Na przystanku tramwajowym spotkałam tatę Oli. Wyglądał na zamyślonego.

– Dzień dobry, panie Andrzeju – powiedziałam cicho.

– O, Magda! Wszystko w porządku? Wyglądasz na przybitą.

– Tak… po prostu stres przed egzaminem.

W tramwaju patrzyłam przez okno na szare ulice Gdańska. Ludzie spieszyli się do pracy, dzieci do szkoły. Każdy miał swoje troski. W głowie miałam tylko jedno: byle przetrwać ten dzień.

Egzamin poszedł mi fatalnie. Pytania były podchwytliwe, a ja miałam pustkę w głowie. Wyszedłszy z sali, czułam się jak przegrana. Ola już czekała na mnie w kawiarni.

– I jak? – zapytała z nadzieją.

– Nie wiem… Chyba oblałam. Wszystko mi się wali – westchnęłam i ukryłam twarz w dłoniach.

Ola przytuliła mnie mocno.

– Magda… Coś się dzieje w domu? Jesteś jakaś inna od kilku tygodni.

Zawahałam się. Od miesięcy czułam, że coś jest nie tak. Mama była coraz bardziej nerwowa, ojciec coraz częściej znikał wieczorami pod pretekstem pracy. Kuba zamykał się w swoim świecie gier komputerowych.

– Nie wiem… Mam wrażenie, że rodzice się kłócą o coś poważnego. Czasem słyszę ich przez ścianę…

Ola spojrzała na mnie poważnie:

– Może powinnaś z nimi porozmawiać?

– Oni nie rozmawiają ze mną o niczym ważnym. Jestem dla nich tylko problemem do rozwiązania.

Po kawie wróciłam do domu. W przedpokoju panowała cisza. Weszłam do kuchni i zobaczyłam mamę siedzącą przy stole ze łzami w oczach.

– Mamo? Co się stało?

Spojrzała na mnie i przez chwilę widziałam w jej oczach strach i zmęczenie.

– Magda… Musimy porozmawiać – powiedziała cicho.

Usiadłam naprzeciwko niej. Ojciec stał oparty o framugę drzwi, blady jak ściana.

– Co się dzieje? – zapytałam drżącym głosem.

Mama spojrzała na ojca i zaczęła mówić:

– Magda… Twój tata… On…

Ojciec przerwał jej gwałtownie:

– Dość! Powiedz jej prawdę!

Mama zaczęła płakać jeszcze mocniej.

– Twój tata ma inną kobietę – wyszeptała przez łzy.

Poczułam, jak świat mi się wali pod nogami. Przez chwilę nie mogłam oddychać.

– Co?! Od kiedy?!

Ojciec spuścił wzrok:

– Od roku… Przepraszam…

Wybiegłam z kuchni i zamknęłam się w swoim pokoju. Słyszałam za drzwiami płacz mamy i stłumione głosy rodziców. Kuba wszedł do mnie po chwili:

– Wiedziałem o tym… Przepraszam, że ci nie powiedziałem…

Spojrzałam na niego ze łzami w oczach:

– Dlaczego wszyscy coś przede mną ukrywają?!

Kuba wzruszył ramionami:

– Może chcieli cię chronić…

Wieczorem zebrałam się na odwagę i wyszłam z pokoju. Rodzice siedzieli naprzeciwko siebie w milczeniu. Usiadłam przy stole i spojrzałam na nich oboje:

– Co teraz będzie?

Mama otarła łzy:

– Nie wiem… Chyba musimy się rozstać…

Ojciec spojrzał na mnie smutno:

– Magda… Przepraszam cię za wszystko. To nie twoja wina.

Nie odpowiedziałam nic. Wyszłam na balkon i patrzyłam na światła miasta odbijające się w deszczu. Czułam pustkę i żal, ale też dziwną ulgę – prawda wreszcie wyszła na jaw.

W nocy długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym, jak bardzo życie potrafi zaskoczyć i zranić człowieka wtedy, gdy najmniej się tego spodziewa. Czy można wybaczyć zdradę najbliższych? Czy rodzina to tylko iluzja bezpieczeństwa?

Czasem myślę: czy lepiej żyć w kłamstwie czy znać bolesną prawdę? Co wy byście zrobili na moim miejscu?