Zdrada, która rozdarła rodzinę: Historia Ewy z Gdańska
Wpadłam do mieszkania mojej matki jak burza, z kluczami dzwoniącymi w dłoni i sercem bijącym jak oszalałe. Była sobota, godzina 21:40, a ja wróciłam z delegacji dzień wcześniej, bo szefowa zadzwoniła z informacją o zmianie planów. Nie uprzedziłam nikogo – chciałam zrobić niespodziankę mojemu synkowi, Filipowi. Ale to ja zostałam zaskoczona.
— Mamo, gdzie jest Filip? — zapytałam, ledwo łapiąc oddech.
Moja matka, Danuta, spojrzała na mnie z niepokojem.
— Jest z Pawłem. Pojechali do kina z… — zawahała się — z Martą.
Zamarłam. Marta? Koleżanka Pawła z pracy? Ta sama, o której mówił, że „nie ma się czym przejmować”?
— Z Martą? — powtórzyłam głucho. — Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
Matka spuściła wzrok i zaczęła nerwowo wycierać ręce o fartuch.
— Paweł powiedział, że to tylko film dla dzieci. Chciał zabrać Filipa, żeby się nie nudził… — tłumaczyła się cicho.
— A ty nie pomyślałaś, żeby zadzwonić do mnie? — głos mi drżał. — Przecież wiesz, jak bardzo nie lubię niespodzianek tego typu!
Wybiegłam na klatkę schodową i zadzwoniłam do Pawła. Nie odbierał. Pisałam SMS-y – zero odpowiedzi. Wróciłam do mieszkania matki i usiadłam na kanapie, czując jak narasta we mnie panika i gniew.
Godzinę później usłyszałam klucz w zamku. Paweł wszedł z Filipem na rękach i Martą tuż za nimi. Śmiali się. Mój syn miał balonik i resztki popcornu na kurtce.
— O! Ewa! — Paweł udawał zaskoczenie. — Myślałem, że wracasz jutro.
— Wróciłam dziś. — Spojrzałam mu prosto w oczy. — Miło widzieć, że świetnie się bawicie.
Marta speszyła się i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
— Ja już pójdę… Dobranoc państwu.
Filip rzucił mi się na szyję.
— Mamo! Byliśmy na Minionkach! Tata kupił mi lody i Marta dała mi naklejki!
Paweł próbował mnie pocałować w policzek, ale odsunęłam się.
— Musimy porozmawiać — powiedziałam lodowato.
Matka zniknęła w kuchni. Paweł usiadł naprzeciwko mnie.
— O co chodzi? Przecież nic się nie stało.
— Nic się nie stało? Zabierasz mojego syna na spotkanie z kobietą, o której nigdy nie chciałeś rozmawiać? I jeszcze moja matka ci przyklaskuje?
Paweł wzruszył ramionami.
— Przesadzasz. Marta jest tylko koleżanką. Filip ją lubi. Nie rób scen przy dziecku.
Zacisnęłam pięści. Filip patrzył na nas szeroko otwartymi oczami.
— Idź do babci, kochanie — poprosiłam cicho.
Gdy zostaliśmy sami, Paweł spojrzał na mnie z wyższością.
— Ewa, jesteś przewrażliwiona. Gdybyś była częściej w domu, nie musiałbym szukać towarzystwa gdzie indziej.
Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w twarz.
— To twoja wymówka? Że pracuję? Że staram się utrzymać rodzinę?
— Ty zawsze wszystko musisz kontrolować! — wybuchł. — A ja mam już dość twoich podejrzeń!
Wybiegł z mieszkania trzaskając drzwiami. Zostałam sama w salonie, czując jak łzy spływają mi po policzkach.
Następnego dnia matka próbowała ze mną rozmawiać.
— Ewa… On cię kocha. Może przesadzasz?
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
— Ty też mu wierzysz? Po tym wszystkim?
Danuta spuściła głowę.
— Chcę tylko, żeby Filip miał ojca…
Przez kolejne tygodnie atmosfera w domu była napięta jak struna. Paweł coraz częściej wracał późno, coraz częściej znikał na weekendy pod pretekstem „delegacji”. Filip zaczął zadawać pytania:
— Mamo, dlaczego tata nie śpi już z nami?
Nie umiałam odpowiedzieć. Czułam się zdradzona przez wszystkich – przez męża i przez własną matkę, która zamiast stanąć po mojej stronie, udawała, że nic się nie dzieje.
Pewnego wieczoru Paweł wrócił pijany i zaczął krzyczeć:
— Mam dość tego cyrku! Chcę rozwodu!
Filip obudził się i zaczął płakać. Przytuliłam go mocno i powiedziałam Pawłowi:
— Wyjdź. Natychmiast.
Wyprowadził się następnego dnia. Matka próbowała go zatrzymać:
— Paweł! Przemyśl to! Dla dobra dziecka!
Ale on tylko wzruszył ramionami i wyszedł bez słowa.
Zostałyśmy same – ja i mama. Przez kilka dni nie odzywałyśmy się do siebie. W końcu wybuchłam:
— Jak mogłaś mi to zrobić? Zawsze byłaś po stronie Pawła!
Danuta zaczęła płakać:
— Bałam się zostać sama… On był dla mnie jak syn…
Nie potrafiłam jej wybaczyć. Czułam się zdradzona podwójnie – przez mężczyznę mojego życia i przez kobietę, która mnie wychowała.
Rozwód ciągnął się miesiącami. Paweł walczył o mieszkanie, o samochód – nawet o psa! Marta pojawiała się coraz częściej przy odbiorze Filipa na weekendy. Syn wracał smutny:
— Mamo, Marta mówi, że tata już cię nie kocha…
Zaciskałam zęby i starałam się nie płakać przy dziecku. Wieczorami siedziałam sama w kuchni i patrzyłam na stare zdjęcia – ślubne, rodzinne, wakacyjne nad Bałtykiem… Wszystko wydawało się kłamstwem.
Pewnej nocy usiadłam przy łóżku Filipa i pogładziłam go po włosach.
— Synku… Zawsze będę przy tobie. Nawet jeśli świat stanie na głowie.
On przytulił się do mnie mocno:
— Ja też cię kocham, mamo.
Po rozwodzie sprzedałam mieszkanie i wynajęłam małą kawalerkę na Zaspie. Zaczynałyśmy wszystko od nowa – ja i Filip. Matka próbowała się z nami kontaktować, ale długo nie potrafiłam jej wybaczyć.
Minął rok. Filip dorósł szybciej niż powinien – nauczył się sam wiązać buty, sam robić kanapki do szkoły. Ja nauczyłam się być silna – dla niego i dla siebie.
Dziś wiem jedno: zdrada boli najbardziej wtedy, gdy przychodzi od najbliższych. Ale czy można nauczyć się ufać jeszcze raz? Czy wy potrafilibyście wybaczyć taką podwójną zdradę?