Powrót do domu, który wszystko zmienił – czy naprawdę zniszczyłam rodzinę mojej siostry?

– Znowu wracasz? – głos mojej siostry, Magdy, odbił się echem w ciasnym przedpokoju. Stałam z walizką w ręku, mokre włosy przyklejały mi się do policzków po deszczu, a serce waliło jak oszalałe. – Przecież mówiłam ci, że to nie jest dobry moment!

Nie miałam dokąd pójść. Po rozstaniu z narzeczonym i utracie pracy nie stać mnie było na wynajem nawet kawalerki. Mama zmarła dwa lata temu, tata odszedł jeszcze wcześniej. Magda była moją jedyną rodziną.

– Przepraszam, naprawdę nie mam innego wyjścia – wyszeptałam, patrząc na jej męża, Pawła, który stał w drzwiach kuchni z kubkiem kawy. Jego spojrzenie było chłodne, niemal wrogie.

– To nie jest hotel – rzucił Paweł. – Mamy swoje życie.

Magda spojrzała na mnie z wyrzutem, ale wpuściła mnie do środka. Przez pierwsze dni próbowałam być niewidzialna. Wychodziłam rano szukać pracy, wracałam późno, cicho przemykałam do swojego dawnego pokoju. Ale napięcie rosło z każdym dniem.

Pewnego wieczoru usłyszałam ich kłótnię przez cienką ścianę.

– To twoja siostra! Zawsze stawiasz ją przede mną! – krzyczał Paweł.

– Ona nie ma nikogo innego! Co miałam zrobić? Wyrzucić ją na ulicę?!

– A ja? Ja się nie liczę? To już nie jest nasze mieszkanie, tylko wasze?

Leżałam skulona pod kołdrą, dławiąc łzy. Czułam się jak intruz, jak pasożyt. Każdego dnia atmosfera gęstniała. Paweł przestał się do mnie odzywać, Magda była coraz bardziej rozdrażniona.

Któregoś ranka znalazłam na stole list rozwodowy. Paweł wyprowadził się bez słowa. Magda wbiegła do mojego pokoju z oczami pełnymi łez i wściekłości.

– To twoja wina! – wrzasnęła. – Gdybyś tu nie przyszła, wszystko byłoby dobrze!

Zamarłam. Chciałam jej powiedzieć, że przecież to nie ja rozbiłam ich małżeństwo, że ich problemy musiały być głębsze… Ale nie miałam odwagi. Patrzyłam tylko na jej załamaną twarz i czułam się coraz mniejsza.

Przez kolejne dni Magda ignorowała mnie zupełnie. Wychodziła rano, wracała późno, zamykała się w swoim pokoju. Ja siedziałam sama w kuchni i patrzyłam na zdjęcia z dzieciństwa na lodówce – uśmiechnięte twarze, wspólne wakacje nad morzem, mama trzymająca nas za ręce.

Zadzwoniła do mnie ciocia Basia.

– Słyszałam, co się dzieje… Może przyjedziesz do mnie na jakiś czas?

Ale nie chciałam uciekać. Chciałam naprawić to, co się stało. Tylko jak?

Pewnego wieczoru zebrałam się na odwagę i zapukałam do pokoju Magdy.

– Mogę wejść?

Cisza. Po chwili usłyszałam ciche „tak”. Usiadłam na brzegu łóżka.

– Przepraszam… Nie chciałam ci tego zrobić. Wiem, że jesteś na mnie zła…

Magda odwróciła się do ściany.

– Ty zawsze wszystko psujesz – powiedziała cicho. – Najpierw mama musiała przez ciebie rezygnować z pracy, potem tata odszedł… Teraz Paweł…

Zatkało mnie. Nigdy nie słyszałam jej takiej. Czy naprawdę całe życie byłam dla niej ciężarem?

– Magda… Ja też straciłam wszystko. Potrzebowałam cię tylko na chwilę…

– A ja potrzebowałam spokoju! – wybuchła nagle. – Zawsze muszę być tą silną! Nigdy nie mogę mieć swojego życia!

Wyszłam z jej pokoju roztrzęsiona. Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, analizując każde słowo.

Następnego dnia znalazłam ogłoszenie o pracy w kawiarni niedaleko domu. Poszłam na rozmowę i dostałam etat. Zaczęłam szukać pokoju do wynajęcia – nawet jeśli miałby to być współdzielony kąt z obcymi ludźmi.

Po tygodniu spakowałam walizkę i zostawiłam Magdzie liścik:

„Przepraszam za wszystko. Kocham cię i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.”

Wyprowadziłam się cicho, bez pożegnania.

Minęły dwa miesiące. Pracuję dużo, wynajmuję mały pokój na obrzeżach Warszawy. Czasem budzę się w nocy z poczuciem winy i tęsknotą za siostrą. Dzwonię do niej raz w tygodniu – czasem odbiera, czasem nie.

Czy naprawdę byłam winna rozpadowi jej małżeństwa? Czy mogłam postąpić inaczej? A może to wszystko było tylko pretekstem do ujawnienia starych żalów?

Czasem myślę: czy rodzina powinna być zawsze ponad wszystko? A jeśli tak – to dlaczego tak łatwo można ją stracić?